Pandemia zwiększa problem, czyli depresja groźna jak nigdy

Getty Images / Na zdjęciu: pogrzeb Roberta Enke
Getty Images / Na zdjęciu: pogrzeb Roberta Enke

Śmierć Roberta Enke była szokiem. Bramkarz rzucił się pod pociąg. Zostawił list, że nie jest już w stanie poradzić sobie z chorobą. Depresja - 23 lutego jest ogólnopolski dzień walki z tą dolegliwością - szczególnie mocno dotyka sportowców.

Działa jak bomba z opóźnionym zapłonem. Ogromne oczekiwania, stres, konieczność ciągłego udowadniania swojej wartości - taka kumulacja może prowadzić do depresji, która w sporcie pojawia się coraz częściej. Zwłaszcza wśród gwiazd, które przed kamerami grają "silną osobowość", tymczasem z uwagi na presję nawet częściej niż "zwykli ludzie" ulegają chorobie cywilizacyjnej, jaką jest depresja.

Pod koniec ubiegłego roku Nick Kyrgios, jeden z najlepszych tenisistów na świecie, przyznał się do poważnych problemów ze zdrowiem. Jego słowa wybrzmiały niezwykle mocno. Bo jeśli ktoś mający taki wizerunek wpadł w sidła depresji, może to spotkać każdego.

- Miałem dni, że nie chciałem widzieć świata, leżałem godzinami w pokoju z zasłoniętymi oknami. Bałem się też spotykać z ludźmi, patrzeć w ich oczy. Wydawało mi się, że widzę w nich tylko żal, że nie wygrywam kolejnych meczów. Czułem, że ich zawodzę. Wtedy straciłem też ochotę do dalszego uprawiania sportu - mówił Australijczyk.

Kyrgios został kolejnym sportowcem z pierwszych stron gazet, który przyznał się do depresji. I na pewno nie ostatnim. Według naukowców trwająca pandemia koronawirusa tylko pogarsza sytuację.

Pandemia wzmaga problem

Eksperci nie mają wątpliwości - już w ciągu kilku najbliższych lat depresja będzie najczęściej występującym zaburzeniem zdrowotnym na świecie. Obecnie cierpi na nią blisko 400 milionów osób. Niestety, pojawienie się wirusa COVID-19 przyspieszyło wzrost liczby chorych.

Rozprzestrzenienie się koronawirusa doprowadziło do izolacji, co już w sobie może prowadzić do kłopotów psychicznych, a także do ogromnych problemów ekonomicznych w każdym zakątku globu. Nie tylko właścicieli restauracji czy siłowni.

Kryzys dotknął także świat sportu, w tym piłkę nożną. Badania wykazały, że od momentu zamknięcia rozgrywek wiosną ubiegłego roku zauważono duży wzrost osób zgłaszających się z podejrzeniami depresji i stanów lękowych - informował zawodowy związek zawodników FIFPro.

A pierwsze dane pochodziły z okresu 22 marca - 14 kwietnia, czyli z samego początku pandemii. Według związku piłkarze, którzy martwili się o swoją przyszłość, znacznie częściej zgłaszali objawy depresyjne. Chociaż ci występujący na najwyższym poziomie mogą się czuć zabezpieczeni finansowo, to jednak średnia długość kontraktów w świecie piłki wynosi mniej niż dwa lata. A odkładanie pieniędzy na przyszłość wciąż nie jest standardem w świecie futbolu.

Nie można zapominać, że wielu piłkarzy to "młodzi dorośli", którzy często mieszkają samotnie za granicą, bez rodziny, żony i przyjaciół. Niepewny czas odbija się na ich zdrowiu psychicznym.

- Zwłaszcza w piłce nożnej młodzi ludzie nagle musieli zmierzyć się z izolacją społeczną, zawieszeniem ich życia zawodowego i niepewnością dotyczącą przyszłości. Trudno mieć pretensje, że nie byli na to przygotowani. Wszystkich zachęcamy do szukania pomocy u specjalistów - przekonywał w ubiegłym roku główny lekarz FIFPro, Vincent Gouttebarge.

Wyniki badań piłkarzy występujących na najwyższym poziomie są bezwzględne i mówią jasno o czyhających zagrożeniach. Każdy z nich jest narażony aż na około 600 czynników stresogennych. 23 proc. zawodowych graczy cierpi na zaburzenia snu. Problem ten dotyka 28 proc. byłych zawodników. Do tego pojawia się nadużywanie alkoholu.

Wszystko pod nieustanną obserwacją, bo tak muszą się czuć znani zawodnicy w dobie mediów społecznościowych. Śledzeni na każdym kroku, poddawani ocenie, bojący się nawet pokazywać w miejscach publicznych w przypadku przegranego spotkania. Nic dziwnego, że organizmy młodych ludzi mogą się buntować.

A przecież nie mogą być gorsi od innych, więc nie okazują swoich słabości. Nie ujawniają publicznie swoich problemów, bojąc się stygmatyzacji i tysięcy pełnych frustracji komentarzy. Podejmują więc decyzję o toczeniu samotnej walki z chorobą, nie mówiąc o niej nawet rodzinie.

Bomba z opóźnionym zapłonem

Takich przykładów, tylko w ostatnich latach, świat poznał zbyt wiele. O depresji niemieckiego bramkarza Roberta Enke dowiedzieliśmy się dopiero, gdy zginął pod kołami pociągu ekspresowego relacji Brema - Hamburg i zostawił po sobie list (2009 r.). Z kolei w 2018 roku polskim środowiskiem żużlowym wstrząsnęła samobójcza śmierć 39-letniego Tomasza Jędrzejaka.

Na szczęście coraz więcej znanych postaci sportu przełamuje strach i mówią otwarcie o swoich problemach, dzięki czemu zwiększa się świadomość na temat tej choroby.

Gianluigi Buffon był już wybitnej klasy bramkarzem, jednak z powodu depresji chciał nagle zakończyć karierę. Andres Iniesta był na szczycie piłkarskiego świata, ale w środku czuł się tak źle, że marzył tylko o zejściu ze sceny. Andre Gomes zakładał koszulkę Barcelony, o czym marzą miliony piłkarzy, jednak ogromne oczekiwania kibiców i krytyczne oceny jego gry sprawiły, że bał się wychodzić z domu.

Z kolei w 2017 roku znany angielski piłkarz, reprezentant kraju Aaron Lennon został zatrzymany przez policję, gdy chciał popełnić samobójstwo za kierownicą swojego samochodu. Po roku przyznał, że przyczyną jego zachowania był stres, który przerodził się w depresję.

Ogromny stres i brak odpowiedniej pomocy doprowadził do poważnych problemów także wielu znanych szkoleniowców. Jeden z najwybitniejszych trenerów futbolu w historii Arrigo Sacchi przez lata nie potrafił znaleźć równowagi między pracą a życiem codziennym. Dopiero przebyty zawał serca, oczywiście w trakcie meczu, sprawił, że odszedł na emeryturę.

Nelson Acosta, słynny urugwajski trener, musiał zakończyć karierę właśnie z powodu depresji. Lata pracy doprowadziły jego organizm do wyniszczenia. W 2017 roku przeszedł dwa udary mózgu. Opinia lekarzy? Organizm zbuntował się po latach funkcjonowania w ciągłym stresie. - Jestem wdzięczny, że nie mam już żadnych problemów - powiedział niedawno z wielką ulgą.

Szczęśliwy, że wciąż żyje.

Płacz i niepewność

Choć przed kamerami sportowcy z reguły wyglądają na pewnych siebie i przekonanych o swojej sile, a w mediach społecznościowych sprawiają wrażenie szczęśliwych, prawda może być zupełnie inna. Zwłaszcza teraz gdy cały świat znalazł się w nowej, niepewnej sytuacji.

Kibice muszą zrozumieć, że ich idole są po prostu ludźmi, często skrywającymi  prawdziwe uczucia pod maską profesjonalisty.

- Z punktu widzenia telewizora wygląda to super. Ja to znam z trochę innej perspektywy. Sportowcy, z którymi współpracuję, często leżą na kozetce lub zwyczajnie płaczą, łącząc się ze mną na Skype. Próbują zebrać się w sobie, znaleźć siłę do dalszego działania - ujawniał WP SportoweFakty trener mentalny Jakub Bączek (WIĘCEJ TUTAJ), swego czasu współpracujący z Robertem Lewandowskim czy Otylią Jędrzejczak.

Jego zdaniem fala uderzeniowa wyzwań psychologicznych w polskim sporcie jest ciągle przed nami. Świetną wiadomością byłby brak odwołania igrzysk olimpijskich w Tokio. Według Bączka to kwestia mająca gigantyczny wpływ na kondycję psychiczną sportowców.

- Decyzja o odwołaniu najważniejszej imprezy w karierze to będzie poważny cios. Dla wielu z nich niepojechanie na igrzyska w Tokio może oznaczać, że już nigdy nie wezmą udziału w olimpijskiej imprezie. Świadomość, że nie masz na to żadnego wpływu, jesteś pozbawiony kontroli, jest mocno obciążająca. Zwłaszcza jeśli całe życie ciężko harowałeś, żeby wywalczyć medal na igrzyskach - ocenił ekspert.

Na szczęście coraz więcej wskazuje, że igrzyska olimpijskie odbędą się tylko z rocznym opóźnieniem. Na dodatek świat sportu coraz poważniej podchodzi do tematu zdrowia psychicznego i potrzeby odpowiedniego treningu mentalnego. Korzystanie z usług psychologa przestaje być tematem tabu, a staje się dowodem profesjonalizmu.

- Każdy profesjonalny sportowiec powinien dziś korzystać z pomocy psychologa. To nie wstyd, a jeden z elementów ich zawodu, który powinien być traktowany z taką samą powagą jak dieta czy trening. Zawodowcy muszą także dać sobie prawo do błędu i nie popadać w obsesję doskonałości. Jej skutki są często dramatyczne: zrujnowanie kariery i życia osobistego - podsumowuje cytowany już wyżej Gouttebarge.

Gdzie szukać pomocy?

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.

Drugie życie Beaty. Niemal zginęła w wypadku spowodowanym przez sportowca--->>>
Kibice wejdą na mecz kadry? Już wszystko jasne--->>>

Komentarze (1)
avatar
Peter Stiepa
24.02.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
na pociag sie rzucil, na kolejarza? wstyd. Jaka jest czytalnosc artykulow o smierci?