Czesław Michniewicz krytykuje zachowanie nowego piłkarza. "Nie potrzebujemy takiego teatru"

- Nie chcę okazywania takiego niezadowolenia po meczach - zaznaczył jasno Czesław Michniewicz. Szkoleniowiec Legii odniósł się tym samym do sytuacji, w której po meczu na murawie pozostał załamany Artem Szabanow.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Czesław Michniewicz WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
Po przegranym meczu Legii Warszawa z Piastem Gliwice (1:2) w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski, głośno było o sytuacji po ostatnim gwizdku. Na pustej murawie leżał osamotniony i załamany Artem Szabanow. Jedynym piłkarzem, który podbiegł do niego, by go pocieszyć i sprowadzić do szatni był zawodnik Piasta Gliwice - Gerard Badia.

- Ładny gest Badii, zawsze jest to dobrze odbierane, gdy zwycięzcy pocieszają przegranych. Chciałbym jednak, żeby taka sytuacja była jak najrzadziej, że ktoś nas pociesza po meczach - skomentował podczas pomeczowej konferencji prasowej Czesław Michniewicz.

- Druga sprawa - nie chcę okazywania takiego niezadowolenia po meczach, nawet gdy popełniasz błąd, że kładziesz się na murawę i czekasz, że może ktoś przyjdzie i może zaniesie cię do szatni. Będziemy na ten temat z Szabanowem rozmawiać. Nie mówię, że zrobił coś złego, ale taka sytuacja zawsze jest niezręczna. Część zawodników zeszła już do szatni, nawet nie wiedziała, że on tam jeszcze leżał. Ja też dowiedziałem się o tym idąc na konferencję. Wcześniej tej sytuacji nie widziałem - powiedział szkoleniowiec Legii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: strzał, rykoszet i... przepiękny gol. Ale miał farta!

- Jest to niezręczna sytuacja. Rozumiem rozgoryczenie zawodnika, jego niezadowolenie, rozumiem też po części kajanie się, pokazanie, że mu bardzo zależy, żeby nie popełniać takich błędów, ale na przyszłość będę z zawodnikami rozmawiał, aby takich rzeczy nie robić. Takie rzeczy trzeba umieć zachować dla siebie, ewentualnie odreagować w szatni. Nie potrzebujemy takiego teatru - zaznaczył 51-latek.

Michniewicz zwrócił też uwagę, że cała sytuacja miała wpływ na Szabanowa nie tylko po spotkaniu, a odbiła się na nim już w jego trakcie.

- Już wcześniej było widać po nim załamanie. Kiedy straciliśmy bramkę i zaczynaliśmy od środka, on stał zgięty w pół. Krzyczałem do niego, żeby wrócił do gry i skoncentrował się, bo jeszcze jest sporo czasu. Straszenie to przeżył, będę z nim na ten temat rozmawiał, aby nie okazywał takiej słabości przeciwnikowi. Stało się źle, popełniłeś błąd, ale to nic wielkiego - było jeszcze dużo czasu, żebyśmy ten błąd naprawili - podkreślił Michniewicz.

Czytaj także:
Polski trener to fenomen. Młodszego od niego nie ma
Leszek Ojrzyński zły na terminarz ligowy. "Nie mamy nawet 72 godzin na odpoczynek"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×