Specjalista od niemożliwego. Ronaldo zawsze gra do końca

- To po to Juve mnie kupiło, żebym pomógł w takich magicznych nocach jak ta - mówił w 2019 roku Cristiano Ronaldo, który wówczas odwrócił losy meczu z Atletico Madryt. Teraz Portugalczyk ponownie stanie przed misją uratowania swojego klubu.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Cristiano Ronaldo (z lewej) AFP / ALESSANDRO DI MARCO / Na zdjęciu: Cristiano Ronaldo (z lewej)
- Cristiano Ronaldo jest jednym z najlepszych na świecie. To normalne, że może zaliczyć tego typu występ - mówił Diego Simeone. Argentyńczyk w ten sposób skomentował fenomenalny mecz gwiazdora Juventusu, który dzięki strzeleniu hattricka zapewnił swojej drużynie wygraną w dwumeczu z Atletico (0:2, 3:0) i awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

Teraz "Stara Dama" ponownie jest w potrzebie. Turyńczycy dość nieoczekiwanie przegrali pierwszy mecz z FC Porto (1:2) i przed rewanżem nie mogą czuć się nazbyt komfortowo.

Kolejny dzień w biurze 

- Myślę, że moją najmocniejszą stroną jest mój umysł - powiedział Cristiano Ronaldo w obszernym wywiadzie udzielonym Piersowi Morganowi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sędzia zatrzymał strzał do niemal pustej bramki

Dla Ronaldo walka zawsze trwa do ostatniego gwizdka sędziego. I nigdy wcześniej nie ma mowy o pogodzeniu się z porażką.

Przytoczony dwumecz z Atletico jest jednym z najgłośniejszych przykładów, na to, że nigdy nie należy skreślać Portugalczyka i jego drużyny. Zapadł on w pamięć także w dużej mierze z powodu gestów, najpierw Diego Simeona, a następnie Ronaldo, którzy kolejno prześcigali się w pokazywaniu, kto ma większe "cojones".

Podobna historia miała jednak miejsce już kilka lat wcześniej. W sezonie 2015/2016 Real Madryt przegrał pierwszy mecz ćwierćfinału Ligi Mistrzów z Wolfsburgiem 0:2.

"Wtorek będzie perfekcyjny. To będzie magiczna noc. Z waszą pomocą piłkarze dadzą z siebie maksimum na boisku i awansują do następnej rundy" - przekazał przed rewanżem swoim fanom Ronaldo.

Portugalczyk nie zwykł rzucać słów na wiatr. Już po 17 minutach i dwóch bramkach CR7, stan gry był wyrównany. O awansie przesądził natomiast skompletowany w 77. minucie hattrick.

Lider

- Słuchajcie, chce coś powiedzieć. Jesteśmy 45 minut od utworzenia historii. Zmęczenie jest tylko w waszych głowach. Musimy dać z siebie wszystko przez kolejne 45 minut. Możemy to zrobić, ponieważ jesteśmy w dobrej formie. To wszystko jest kwestią psychiki. Jesteśmy 45 minut od napisania historii - w ten sposób Cristiano Ronaldo motywował swoich kolegów w przerwie finału Ligi Mistrzów 2016. Finału, ostatecznie wygranego przez Real.

To tylko jeden z wielu przykładów pokazujących, jak mocny wpływ Portugalczyk ma na zespół nie tylko na boisku, ale i poza nim. Najmocniej widać to jednak w zespole narodowym. Do historii przeszły już obrazki, gdy kontuzjowany w finale Euro 2016 dyryguje zespołem zza linii bocznej intensywniej nawet niż Fernando Santos.

- Postawa Cristiano na boisku, po tym jak zszedł kontuzjowany, była jak posiadanie 12 zawodnika - komplementował później podopiecznego portugalski selekcjoner.

Teraz przed Ronaldo kolejne zadanie podźwignięcia zespołu w trudnym momencie. Juventus musi gonić wynik, po tym, jak przegrał 1:2 w wyjazdowym meczu z Porto. W Turynie wszystkie siły rzucone są na ten właśnie mecz.

– Champions League. Właśnie po to sprowadzano Ronaldo z Hiszpanii do Włoch, a nie, po to, by w lidze zdobywał bramki przeciwko Spezii czy Crotone - mówił po ostatnim ligowym meczu Andrea Pirlo. Ronaldo zagrał w nim zaledwie 21 minut, zbierając siły na być może kluczowy mecz sezonu.

Ten rozpocznie się już we wtorek, 9 marca, o godzinie 21:00. Transmisja dostępna będzie na kanale Polsat Sport Premium 1.

Czytaj także:
Legenda niemieckiej piłki mówi o Lewandowskim. Takie słowa robią wrażenie
Dramat reprezentanta Polski. Opuścił boisko na noszach

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×