Czesław Michniewicz nie świętuje jeszcze mistrzostwa. Tabela może wyglądać inaczej

- Zostało siedem meczów i 21 punktów do zdobycia, wszyscy mogą zdobyć komplet punktów i tabela może wyglądać inaczej. Cieszymy się z przewagi, ale to nie koniec sezonu - przestrzega Czesław Michniewicz po wygranym przez Legię 4:2 meczu z Pogonią.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
Czesław Michniewicz PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
Legia Warszawa już w 29. minucie meczu z Pogonią Szczecin prowadziła 4:0 i ostatecznie wygrała z wiceliderem PKO Ekstraklasy 4:2. - Bardzo cieszymy się z tego, że wygraliśmy to spotkanie po dobrym meczu, jak na Wielką Sobotę przystało. Pierwsza połowa do 45 minuty była bardzo dobra w naszym wykonaniu, wszystko nam wychodziło, strzelaliśmy piękne bramki, a Pogoń nie stwarzała sobie okazji. Potrafiliśmy jednak dać przeciwnikowi tlen do szatni, mając rzut wolny w doliczonym czasie gry - powiedział Czesław Michniewicz na pomeczowej konferencji prasowej.

- Byliśmy bliscy strzelenia piątego gola, ale stworzyła się z tego szybka kontra i bramka na 4:1. W przerwie powiedzieliśmy sobie co musimy zmienić, ale nie myślałem że zmiana pójdzie w takim kierunku, że nie będziemy szukać piątej bramki. Nie byliśmy pazerni, a Pogoń zwietrzyła swoją szansę. Cieszymy się z tego ważnego zwycięstwa z wiceliderem. Uciekliśmy na kilka punktów, ale przed nami siedem spotkań - dużo punktów do zdobycia i do stracenia, koncentracja musi być na najwyższym poziomie - dodał Michniewicz.

Na Twitterze w okolicach 15. minuty gratulowano już Legii mistrzostwa. - Nikt z naszej szatni i z klubu nie myśli w ten sposób, każdy podchodzi z pokorą i szacunkiem do rozgrywek. Zostało siedem meczów i 21 punktów do zdobycia, wszyscy mogą zdobyć komplet punktów i tabela może wyglądać inaczej. Cieszymy się z przewagi, ale to nie koniec sezonu - ocenił trener klubu z Warszawy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: co za strzał! Tę bramkę można oglądać w nieskończoność

Mimo wysokiego prowadzenia, Michniewicz późno dokonywał zmian. Nie dał też większych szans młodzieży. - Czasami jak jest dobry wynik, zmiany są niepotrzebne. Czekaliśmy na to, co wydarzy się na boisku - czy uda nam się strzelić piątą bramkę czy Pogoń drugą. Nie wpuściliśmy młodzieży, bo graliśmy przeciwko dobremu zespołowi potrafiącemu odwrócić losy spotkania. Gdyby bramka na 4:2 wpadła szybciej, sytuacja mogła być niebezpieczna - przyznał Czesław Michniewicz.

Czy w szatni są już zakłady o to ile bramek w sezonie zdobędzie Tomas Pekhart? - Nie słyszałem o takim zakładzie, mnie cieszy że zdobył cztery bramki w Lubinie, teraz dołożył dwie. Drużyna w kolejnym meczu potrafi zdobyć cztery gole, co pokazuje siłę i różnorodność - stwierdził trener.

Jedynym minusem Legii w sobotę była duża różnica pomiędzy pierwszą, a drugą połową. - Mówiłem o tym zawodnikom i chciałbym, by jedna bramka przy wyniku 4:1 nie zmieniała naszego oblicza, byśmy byli świadomi swojej siły i umiejętności jak do 45. minuty. Stracony gol nas zablokował, nie byliśmy tak zorganizowani jeśli chodzi o ofensywę i defensywę. Martwi mnie to, że sprowokowaliśmy kolejny rzut karny i zrobiły się emocje do końca - podsumował Czesław Michniewicz.

Czytaj także: 
Mladenović po meczu z Pogonią 
Reakcje po hicie PKO Ekstraklasy

Czy Czesław Michniewicz powinien być już spokojny o mistrzostwo Legii?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×