Liga Mistrzów. To on załatwił Liverpool. Po meczu dziękował koledze z drużyny

PAP/EPA / Juanjo Martin / Na zdjęciu: Vinicius Junior
PAP/EPA / Juanjo Martin / Na zdjęciu: Vinicius Junior

Vinicius Junior był głównym architektem zwycięstwa Realu nad Liverpoolem (3:1) w Lidze Mistrzów. Szczęśliwy Brazylijczyk po meczu przestrzegał jednak przed popadaniem w hurraoptymizm. - W rewanżu wszystko jest możliwe - mówił.

Brazylijczyk Vinicius Junior okazał się nie do zatrzymania dla piłkarzy Liverpool FC. Skrzydłowy Realu Madryt strzelił "The Reds" dwie bramki, będąc najważniejszym zawodnikiem pierwszego spotkania ćwierćfinałowego. "Królewscy" wygrali 3:1 i są na dobrej drodze do awansu do półfinału.

- Zwycięstwo było bardzo ważne. W Lidze Mistrzów wynik 3:1 to dobry wynik, ale na Anfield musimy grać w ten sam sposób. Nie możemy zejść poniżej pewnego poziomu - deklarował po meczu szczęśliwy Vinicius Junior, który w samych superlatywach wypowiadał się na temat kolegi z zespołu, Toniego Kroosa.

To właśnie Niemiec w 27. minucie popisał się świetnym podaniem z własnej połowy. Vinicius Junior wystartował w tempo, idealnie przyjął piłkę, a następnie znalazł się w sytuacji sam na sam z Alissonem. Tej okazji nie zmarnował i wpisał się na listę strzelców.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nawet Lewandowski nie powstydziłby się takiego gola! Wow!

- Toni jest niesamowity. Świetny zawodnik, klubowa legenda. Ilekroć wychodzi na boisko, zawsze robi coś dobrego dla zespołu. To przykład dla innych. Dziękuję ci Toni - komentował.

W 65. minucie Luka Modrić wypatrzył oraz uruchomił podaniem Viniciusa Juniora. Najskuteczniejszy zawodnik wieczoru skompletował dublet płaskim uderzeniem.

Junior zwraca także uwagę na to, że Real dobrze pracuje pod ręką Zinedine Zidane. Brazylijczyk mocno komplementował francuskiego szkoleniowca.

- Zidane zawsze daje nam spokój ducha, by grać w ten sposób i we wtorek zrobiliśmy wszystko bardzo dobrze - zaznaczył.

Wynik 3:1 mocno przybliża Real do półfinału Ligi Mistrzów przed zaplanowanym na przyszłą środę rewanżem. Liverpool przegrał w takim samym wymiarze jak w 2018 roku w Kijowie, ale na pocieszenie ma jeszcze możliwość odrobienia strat.

Zobacz także: Neymar pod ostrzałem mediów
Zobacz także: Posada Pirlo wisi na włosku

Komentarze (0)