Piłkarze Bayernu Monachium przegrali na własnym boisku pierwsze spotkanie w fazie ćwierćfinałowej Ligi Mistrzów (z Paris Saint-Germain 2:3 - TUTAJ znajdziesz pomeczową relację >>). Teraz Bawarczycy przygotowują się do kolejnego spotkania w Bundesliga - z 1.FC Unionem Berlin. Konferencja prasowa przed tym meczem toczyła się bardzo nerwowej atmosferze.
A generalnie chodzi o tarcia na linii trener (Hansi Flick) - dyrektor sportowy Bayernu (Hasan Salihamidzić). Panowie od jakiegoś czasu nie mogą znaleźć wspólnego języka, miało nawet dojść do sprzeczki w autobusie klubowym, która zakończyła się okrzykiem Flicka w kierunku Salihamidzicia: "stul pysk" (TUTAJ o tym pisaliśmy >>).
Konflikt najwidoczniej nie został zażegnany, bo podczas konferencji Flick dość nerwowo reagował na pytania dotyczące jego przyszłości w Monachium. - Następne pytanie, proszę! Zrozumcie mnie, mam dość odpowiadania na sprawy, które nie są związane z zespołem i pracą, którą codziennie wykonujemy - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłka leciała, leciała i leciała. Gol z 90 metrów!
Flick pochwalił, mimo porażki z PSG, swój zespół: - Chcę podkreślić, że jesteśmy całkowicie skoncentrowani na naszej pracy (...) Czuję również, że zespół jest wobec mnie absolutnie lojalny. I to są rzeczy, które mają znaczenie: kiedy drużyna trzyma się razem, są tam wszyscy, trenerzy i każdy z zawodników, w tym ci, którzy aktualnie nie grają.
Niemieccy dziennikarze zauważyli jednak, że Flick nie wymienił wśród tych, do których ma zaufanie, ani dyrektora Salihamidzicia, ani szefów całego klubu. - To znaczy: zespół i trenerzy trzymają się razem. Nie ma słowa o "Brazzo" (pseudonim Salihamidzicia - przyp. red.), ani o zarządzających Bayernem - można przeczytać w "Sport Bildzie".