Piłkarz Lecha Poznań nie zadebiutował jeszcze w pierwszej reprezentacji Polski. Był co prawda w szerokiej kadrze na mecze eliminacyjne z Węgrami, Andorą i Anglią, ale do wąskiej się nie przebił. Choć w pewnym sensie dostał "powołanie", gdy Paulo Sousa zaprosił go do Warszawy, aby porozmawiać z nim przy okazji spotkania z Andorą.
Czy teraz będzie inaczej? Na to Tymoteusz Puchacz bardzo liczy. Nie ukrywa, że Paulo Sousa - wymieniając jego nazwisko wśród 27 zawodników z szansą na wyjazd na Euro 2020 - spełnił jego marzenie.
- Dla mnie to szczególna chwila i spełnienie dziecięcych marzeń. Był lekki stres, gdy trener wymieniał kolejne nazwiska. Jak zobaczyłem swoje, to poczułem ogromną radość - mówi Puchacz dla tvpsport.pl.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie miało prawa się udać! Niesamowity trik gwiazdy
Jeszcze przed ogłoszeniem powołań informowaliśmy, że to właśnie Puchacz ma pojawić się w szerokiej kadrze w związku z absencją kontuzjowanego Arkadiusza Recy. Sousa z zawodnikiem Lecha rozmawiał na początku tygodnia, zapowiedział, że powołał go na zgrupowanie przed finałami Euro 2020.
Teraz wiele zależy już od samego piłkarza. Ten zapewnia, że zrobi wszystko, by przekonać do siebie Paulo Sousę i na zgrupowaniu wywalczyć bilet na mistrzostwa Europy.
- Nie jestem człowiekiem, który mocno wybiega w przyszłość. Skupiam się na tym, żeby ciężko pracować i być gotowym na szansę, którą mogę dostać. Z takim nastawieniem tam jadę. Chcę zaprezentować się jak najlepiej. Pozostałe rzeczy są w rękach Boga i trenerów - stwierdza Puchacz.
Zobacz też:
Robert Lewandowski zaskoczony decyzją Paulo Sousy. "Zrobiło mi się przykro"
Włodzimierz Lubański o powołaniach. Wskazał, co może być atutem reprezentacji