- Przestaje mnie to bawić (...) Od jutra każdy wpis i wiadomość obrażająca mnie i moją rodzinę, skończy się tym, że będą wyciągane konsekwencje. Nikt nie jest anonimowy w internecie i trzeba sobie z tego zdawać sprawę - ostrzegł Rafał Gikiewicz w programie "Prawda Futbolu".
Polski bramkarz o mały włos nie powstrzymał Roberta Lewandowskiego w sobotnim meczu Bundesligi na Allianz Arenie. "Lewy" przegrał wiele pojedynków z Gikiewiczem, który dwoił się i troił w bramce Augsburga. Kapitan Biało-Czerwonych trafił do siatki dopiero w ostatniej akcji meczu, poprawiając rekord strzelecki Gerda Muellera.
Postawa Gikiewicza była ostro krytykowana w sieci. Hejterzy sugerowali nawet, że piłkarz nie ma po co wracać do Polski, jeśli Lewandowski nie pobije rekordu Muellera z 1972 r.
- Ja jestem otwartym gościem, lubię sobie pożartować, mam do siebie ogromny dystans. Nie pozwolę żeby ktoś, anonim, Janusz na kanapie, obrażał mnie i moją rodzinę - zapowiedział "Giki" w rozmowie z dziennikarzem Romanem Kołtoniem.
Dostało się też prezesowi PZPN Zbigniewowi Bońkowi, który przed meczem pisał na Twitterze, że Lewandowski strzeli cztery gole Gikiewiczowi. - To też jest trochę słabe w wykonaniu prezesa, ale ma do tego prawo. Prezes może mieć marzenia - podsumował 33-latek.
Zobacz:
Twitter eksplodował po bramce Roberta Lewandowskiego. "Sprawiedliwości stało się zadość"
Dziennikarz Eurosportu zachwycony wyczynem Lewandowskiego. Wspomina o imponujących statystykach
Zobacz historyczną bramkę Roberta Lewandowskiego!
ZOBACZ WIDEO: Listkiewicz komentuje szokującą wypowiedź niemieckiego eksperta na temat Lewandowskiego