Czesław Michniewicz: Tak się powinno grać w europejskich pucharach

PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz
PAP / Piotr Nowak / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz

- Zagraliśmy tak jak powinno się grać w europejskich pucharach - podsumował spotkanie Legii trener Czesław Michniewicz. Jego drużyna zaprezentowała się mocno defensywnie, ale wywalczyła awans do II rundy eliminacji Ligi Mistrzów.

- Cieszę się, że udało się nam wygrać i awansować. Taki był cel - mówi Czesław Michniewicz, trener Legii Warszawa. Pozornie błaha wypowiedź, trener mógł faktycznie odetchnąć z ulgą. Jego mocno defensywna taktyka przyniosła oczekiwany skutek.

- Nie było łatwo, przeciwnik był wymagający. Mądry mecz, tak jak się powinno grać w Europie, walczyć o awans. Przeciwnik przy stanie 0:0 miał okazję, ale bramka nie padła, a my strzeliliśmy gola po pięknej kontrze - mówi Michniewicz.

Legia zagrała piątką obrońców z tyłu, w pierwszej połowie poza jedną sytuacją nie dawała rywalowi rozwinąć skrzydeł. W końcu Luquinhas strzelił bramkę na 1:0.

ZOBACZ WIDEO: Pierwsze mistrzostwa hejtu. "Mam nadzieje, że sobie z tym poradzi"

Trener FK Bodo/Glimt, Kjetil Knutsen, zauważa, że różnicę zrobili właśnie piłkarze ofensywni Legii. - Jesteśmy bardzo dumni z naszego występu. Takie spotkanie to dla nas wielka lekcja i inspiracja. Trudno było zdominować rywala, nie mieliśmy wystarczająco jakości, gdy zbliżaliśmy się do pola karnego. Z kolei w Legii różnicę zrobiło trzech świetnych zawodników ofensywnych - powiedział szkoleniowiec drużyny rywali. Chodzi oczywiście o Luquinhasa, Mahira Emreliego oraz Bartosza Kapustkę.

Michniewicz podkreślił, że tempo meczu było dobre. - Nie było wielkiej różnicy poziomów, oni mieli swoje szanse, my też. Zdecydowała skuteczność. Bodo słynie w Norwegii, że lubi atakować, ma procent posiadania, gra wysoko, ale gorzej broni - mówi Michniewicz. - Chcieliśmy wykorzystać dziś atut trybun, zagrać wysoko, zmusić ich do gry obronnej, ale utrzymywali się dobrze przy piłce, grali w poprzek. Szukaliśmy zagrania na wolne pole, Luquinhas próbował dwa razy, raz do niego, ale nie udało się.

W końcu jednak się udało, Luquinhas wykorzystał świetne podanie Emrelego, wygrał pojedynek z obrońcą i pokonał bramkarza gości. Teraz Legia zagra z estońską Florą Tallin, ale wcześniej, w sobotę zmierzy się z Rakowem Częstochowa w meczu o Superpuchar Polski. W spotkaniu nie wystąpi Artur Jędrzejczyk, który ma uraz.

- Poza tym będą jakieś korekty, ale chcemy na pewno wystąpić w jak najsilniejszym składzie. To będzie mocna Legia, zależy nam żeby zagrać dobrze i wygrać - podkreślił Michniewicz.

Źródło artykułu: