Były reprezentant kraju, obecnie zajmujący się transferami, miał podrobić podpis Jarosława Niezgody przy okazji jego transferu do amerykańskiego klubu Portland Timbers. W sprawę miał być też zamieszany inny agent piłkarski współpracujący z Markiem Citką.
- On ma to coś, czego nie wytrenujesz. Wie, gdzie spadnie piłka dwie, trzy sekundy wcześniej - tak jeszcze pod koniec grudnia 2019 r. w wywiadzie dla "Super Expressu" Marek Citko mówił o swoim ówczesnym podopiecznym Jarosławie Niezgodzie. A już kilka dni później ówczesny napastnik Legii Warszawa wypowiedział umowę Markowi Citce o reprezentowanie go w rozmowach transferowych i drogi obu panów się rozeszły.
Pod koniec stycznia 2020 r. klub amerykańskiej ligi MLS Portland Timbers ogłosił, że Jarosław Niezgoda został nowym piłkarzem drużyny ze stanu Oregon. Według mediów, Legia Warszawa miała zarobić na transferze Niezgody 3,8 mln dolarów. Po spełnieniu kilku bonusów, ta kwota mogła wzrosnąć nawet do 5,3 mln dolarów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: przyjął piłkę na własnej połowie, a potem... Coś nieprawdopodobnego!
Osią sporu pomiędzy Jarosławem Niezgodą a Markiem Citką są właśnie pieniądze z tego transferu. Nasi rozmówcy z otoczenia Niezgody twierdzą, że byłemu menedżerowi nie należy się żadna prowizja, bo nie przyłożył ręki do transferu - inicjatywa miała wyjść od pracowników Portland Timbers, którzy sami zadzwonili do Legii, bo wcześniej widzieli świetne mecze napastnika.
Niezgoda był też niezadowolony z faktu, że Citko miał zataić przed nim część rozliczeń z Legią, a w kluczowym dla zawodnika okresie, gdy przechodził zabieg związany z arytmią serca, Citko w żaden sposób się nim nie zajmował. Czyli - jego zdaniem - nie wypełniał obowiązków, do których zobowiązał się w kontrakcie.
Z kolei Marek Citko uznał, że swoją pracę przy transferze wykonał i należy mu się prowizja w wysokości 700 tys. dolarów od Jarosława Niezgody. A gdy zawodnik nie zgodził się z tym, Citko złożył pozew do Piłkarskiego Sądu Polubownego Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Ktoś podrobił dokument?
Gdy Jarosław Niezgoda ze swoim prawnikiem zbierali dokumenty, którymi chcieli bronić się przed pozwem byłego menedżera, napastnik Portland Timbers zauważył, że na jednym z pism widnieje jego podpis, chociaż on sam był pewny, że nigdy go na nim nie składał. Chodzi o dokument sporządzony w języku angielskim, zatytułowany "deklaracja", z datą 1 marca 2019. Czytamy w nim, że Marek Citko udziela wyłącznego pełnomocnictwa na reprezentowanie Niezgody w negocjacjach z klubami w USA i Kanadzie Denisowi Selimovicowi. To agent piłkarski, w tej transakcji reprezentujący Portland Timbers.
- Nie wiemy, kto podrobił ten dokument. Ustalenie tego to zadanie dla prokuratury. Ale korzyść z posługiwania się nim mógł odnieść pan Marek Citko, a samym sfałszowanym dokumentem posługiwał się jego współpracownik Mikołaj Gratkowski - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską radca prawny Tomasz Dauerman, pełnomocnik Jarosława Niezgody.
Mikołaj Gratkowski to pośrednik transferowy zarejestrowany w PZPN, reprezentuje między innymi interesy Dante Stipicy, bramkarza Pogoni Szczecin. Gratkowski miał pomagać Markowi Citce ze względu na słabą znajomość angielskiego byłego piłkarza Widzewa.
Do zawiadomienia, które Niezgoda wysłał do prokuratury, dołączone są kopie wiadomości, które Mikołaj Gratkowski miał wysyłać do Denisa Selimovica. Łamanym angielskim Gratkowski najpierw zapewnia, że wyśle Słoweńcowi zdjęcie z podpisem Niezgody, a po dwóch godzinach przesyła ten dokument, który - jak twierdzi sam piłkarz - został sfałszowany.
Maksymalna kara: 5 lat
Potwierdziliśmy w Prokuraturze Okręgowej w Lublinie, że do jednostki w Opolu Lubelskim wpłynęło zawiadomienie od Jarosława Niezgody i śledczy prowadzą postępowanie sprawdzające w kierunku art. 270 kk, czyli sfałszowania dokumentu. Maksymalna kara przewidziana za to przestępstwo to 5 lat więzienia.
Z Polskiego Związku Piłki Nożnej otrzymaliśmy odpowiedź, że "do Piłkarskiego Sądu Polubownego PZPN w dniu 17 czerwca 2021 r. wpłynął pozew pośrednika transakcyjnego Pana Marka Citko przeciwko zawodnikowi Jarosławowi Niezgodzie o zapłatę z tytułu zawartej umowy pośrednictwa".
Nie wiem, zaprzeczam, odmawiam
Mikołaj Gratkowski w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że pomagał Markowi Citce w kontaktach z Denisem Selimovicem ze względu na słaby angielski byłego piłkarza. Ale formalnie nie jest stroną tej transakcji ani sporu pomiędzy piłkarzem a byłym agentem. Nie wie też nic o ewentualnym sfałszowaniu dokumentu, o którym mówi Niezgoda. Mikołaj Gratkowski nie chciał odpowiedzieć, czy ten dokument otrzymał od Marka Citki. Dwukrotnie odmówił odpowiedzi na to pytanie.
Marek Citko w rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że jest w sporze z Jarosławem Niezgodą, ale nie chciał potwierdzić kwoty sporu przed sądem. Stwierdził też, że nie ma nic wspólnego ze sfałszowaniem dokumentu, o którym w zawiadomieniu pisze Jarosław Niezgoda. Dodaje, że jest spokojny o rozwój tej sprawy. Wyraźnie zaprzeczył, jakoby miał sfałszować dokument i posługiwać się nim.
Kontrowersje z przeszłości
To nie pierwszy raz, gdy działalność byłego zawodnika Widzewa i Legii budzi kontrowersje. W 2016 r. Marek Citko próbował kupić z podającym się za biznesmena Jakubem Meresińskim najpierw Koronę Kielce, a po fiasku tej transakcji panowie pojawili się w Krakowie. Udało im się przejąć pogrążoną w kryzysie Wisłę Kraków.
Meresiński przez miesiąc był właścicielem klubu, a Citko miał zostać dyrektorem sportowym. Skończyło się ucieczką obu panów z Krakowa, gdy wyszło na jaw, że Meresiński nie ma ani grosza, a rządy w Wiśle zaczął od wypłacenia sobie niemal pół miliona złotych z klubowego konta. Citko podczas krótkiego pobytu w Wiśle próbował umieścić w klubie zawodnika Bartosza Śpiączkę, którego wtedy reprezentował.
Citko z Meresińskim zaprzepaścili też transfer reprezentanta kraju Krzysztofa Mączyńskiego do Chievo Werona - po uzgodnieniu warunków przez poprzedni zarząd nowi właściciele klubu próbowali wyciągnąć od Włochów dodatkowe 300 tys. Do transakcji nie doszło.
Sprawą przejęcia Wisły Kraków przez Marka Citkę i Jakuba Meresińskiego ostatecznie zajęła się prokuratura. W związku ze śledztwem doszło do przeszukania domu, gdzie zameldowany był Citko. Ale byłemu reprezentantowi finalnie nie postawiono żadnych zarzutów. Za to Jakub Meresiński został prawomocnie skazany na karę grzywny za wyprowadzenie pieniędzy z kasy Wisły.
Piłkarz, radny, doradca
Marek Citko był znanym piłkarzem. Sławę przyniósł mu gol, który strzelił Anglikom na na Wembley w 1996 roku w eliminacjach do mundialu. Polacy przegrali wtedy 1:2. Citko w sumie 10 razy zagrał w kadrze. Cała Polska mówiła o tym, jak Citko miał trafić do ligi angielskiej, do Blackburn Rovers. Został w kraju, doznał kontuzji Achillesa i już nigdy nie grał na takim poziomie, jak przed urazem.
W wyborach samorządowych w 2014 roku startował z listy PiS i uzyskał mandat radnego Sejmiku Województwa Podlaskiego.
W czerwcu Marek Citko został doradcą prezydenta Stalowej Woli Lucjusza Nadbereżnego do spraw sportowych. Jego zadaniem będzie zbudowanie kadry i drużyny, która pozwoli Stali Stalowa Wola awansować z III do II ligi.
Szymon Jadczak szymon.jadczak@grupawp.pl
Czytaj także:
Paulo Sousa wraca! Wiemy, jakie mecze będzie oglądał. "Szuka nowych Kozłowskich!"
Lechia Gdańsk dopina kolejny transfer. Zostały formalności