Piłkarz Jagiellonii na nowej pozycji będzie jak Łukasz Piszczek?

Getty Images / Tomek Jastrzbowski/NurPhoto / Na zdjęciu: Tomas Prikryl
Getty Images / Tomek Jastrzbowski/NurPhoto / Na zdjęciu: Tomas Prikryl

Tomas Prikryl gra w Jagiellonii Białystok na nowej dla siebie pozycji. Opinie są różne. - Łukasz Piszczek nigdy nie zostałby światowej klasy prawym obrońcą, gdyby po dwóch meczach go oceniono - powiedział trener Ireneusz Mamrot.

Tomas Prikryl grał podczas swojej kariery na obu skrzydłach, jako ofensywny pomocnik, a nawet na pozycji środkowego napastnika. W Jagiellonii Białystok znaleziono mu jednak jeszcze inne zadanie. Od początku obecnego sezonu PKO Ekstraklasy występuje na pozycji prawego wahadłowego, gdzie umieścił go trener Ireneusz Mamrot.

Szkoleniowiec Jagi w niedawnym wywiadzie z WP SportoweFakty tłumaczył, że widzi tam Czecha z uwagi na jego świetną wydolność. Podczas konferencji prasowej przed meczem z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza (sobota 7 sierpnia o godz. 15) zauważył, że jego podopieczny na razie dobrze wywiązuje się ze swoich zadań. - W dotychczasowych spotkaniach był jednym z najbardziej wyróżniających się zawodników na boisku - stwierdził.

- Kiedy przekazuje uwagi na odprawach, to więcej zastrzeżeń mam do drugiej strony boiska. Ta lewa jest co prawda na niezłym poziomie, ale oczekuję od niej jeszcze więcej. Jeśli chodzi o prawą, to jest wręcz przeciwnie. Tutaj robiliśmy znacznie więcej akcji w meczach ligowych i wcześniej w sparingach. Patrzyłbym więc na to pozytywnie, a nie szukał problemu w grze Prikryla na wahadle - dodał Mamrot.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prezentacja jak z horroru! Tak klub pochwalił się nową gwiazdą

Pomysł z grą Prikryla na wahadle wzbudził dość sporą krytyką wśród kibiców Jagiellonii na początku sezonu. Po pierwszych dwóch kolejkach nadal wiele osób nie jest do niego przekonanych, ponieważ zawodnikowi brakuje liczb. Ponadto w meczu z Rakowem Częstochowa (3:0) wyróżnił się... "kiksem kolejki", gdy w dobrej sytuacji fatalnie przestrzelił.

- Tych pytań obaj dostajemy sporo i z tego względu uważam, że u nas czasem szuka się tak naprawdę nie wiadomo czego. Moim zdaniem on ma duże predyspozycje do gry na tej pozycji. W tej sytuacji z Rakowem nikt nie spojrzał na to, że on wcześniej zrobił świetny zwód i jak ograł przeciwnika. Oczywiście, że później nie trafił w bramkę. To się jednak zdarza. Taka jest piłka - wytłumaczył Mamrot.

Prikryl jest piłkarzem Jagiellonii od połowy 2019 roku. Pierwotnie liczono, że zastąpi na skrzydle Arvydasa Novikovasa. Jego styl gry okazał się jednak nieco inny, choć przez 1,5 sezonu zawodnik pokazał, że ma duże umiejętności. Wyróżniał się akcjami indywidualnymi, miewał ładne dla oka dryblingi, notował efektowne asysty. Brakowało mu tylko stabilizacji. Tą osiągnął dopiero w końcówce ubiegłego sezonu, ale z początkiem nowego znowu musiał przygotować się na zmiany ze względu na inne ustawienie drużyny.

Jeśli chodzi o dotychczasowe występy Czecha, to widać potrzebę przystosowania się. Przynajmniej po statystykach. W meczu z Rakowem wygrał zaledwie 7 z 18 pojedynków z rywalami, tylko 5 z 11 prób dryblingów było udanych, a na dodatek miał aż 9 strat. W defensywie także się nie wyróżniał. On sam zdaje sobie jednak sprawę, że jeszcze nie jest idealnie.

- Wiele lat grałem jako skrzydłowy i jest to dla mnie nowy rozdział. Nie spodziewałem się, że tak wcześnie będę przesunięty do defensywy, ale ma to swoje zalety. Jest jeszcze kilka elementów, nad którymi muszę ciężko pracować. Zwłaszcza jeśli chodzi o grę w obronie - ocenił Prikryl podczas spotkania z dziennikarzami.

- Z czasem może się okazać, że cóż... Nie chcę tu uprawiać żadnej filozofii. Łukasz Piszczek nigdy nie zostałby światowej klasy prawym obrońcą, gdyby po dwóch meczach go oceniono. Poza tym to nie jest jakaś wielka zmiana. My nie zrobiliśmy z bramkarza napastnika, a z bocznego pomocnika wahadłowego. Nie widzę tu jakichś szczególnych problemów - podsumował Mamrot.

Gwiazda Jagi już po operacji

Komentarze (0)