W niedzielę wieczorem Wisła Kraków przegrała na własnym boisku z Rakowem Częstochowa 1:2. Krakowianie objęli prowadzenie po strzale Yaw Yeboaha, ale w drugiej połowie zabrakło im koncentracji w kluczowych momentach, co skutkowało przegraną.
- Decydowały detale i efektywność pod bramką przeciwnika. Trudno jest nam przyjąć tę porażkę o tyle, że graliśmy o jednego zawodnika więcej. Wiedzieliśmy, że Raków jest dobrym zespołem. W naszej grze były różne fazy, mieliśmy dobre fragmenty, stwarzaliśmy sytuacje. Żałuję okazji Jana Klimenta na 2:0 tuż po czerwonej kartce. To był kluczowy moment tego spotkania. Po golu wyrównującym straciliśmy koncentrację i Raków to wykorzystał po rzucie rożnym. Jest to dla nas trudny moment, ale musimy mieć głowy wysoko - powiedział trener Adrian Gula na konferencji prasowej.
Niewiele do gry Wisły wniosły zmiany przeprowadzone przez słowackiego szkoleniowca. - Zgadzam się, zmiany nie dały nam tyle, ile choćby w ostatnim meczu w Niecieczy. Nie sprawiły one, że graliśmy lepiej w pressingu czy lepiej finalizowaliśmy akcje. Po meczu łatwo jest mówić, ale oczekiwaliśmy więcej po tych zmianach - przyznał trener Gula.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: prezentacja jak z horroru! Tak klub pochwalił się nową gwiazdą
Całe spotkanie na ławce rezerwowych przesiedział Jakub Błaszczykowski. - Liczyliśmy, że będzie mógł nam pomóc przez 10-15 minut, ale w trakcie meczu podjęliśmy inną decyzję. Okazało się, że nie była ona słuszna - powiedział trener Gula.
Można odnieść wrażenie, że Wisła z tygodnia na tydzień gra coraz słabiej. Na inaugurację wypadła bardzo dobrze przeciwko Zagłębiu Lubin, później fragmentami grała nieźle w Niecieczy, ale tylko zremisowała. Z Rakowem był to najsłabszy występ.
- Nie uważam, że zagraliśmy zły mecz. Musimy wziąć pod uwagę klasę przeciwnika. Raków to zgrany zespół, dobrze zorganizowany. Mieliśmy w tym spotkaniu niezłe fragmenty, stworzyliśmy parę sytuacji, choć musimy się lepiej zachować przy ich wykończeniu - zakończył trener Wisły.
CZYTAJ TAKŻE:
Marcin Cebula huknął z dystansu! Piłka była poza zasięgiem bramkarza [WIDEO]
Marek Papszun: To nie był łut szczęścia. Nasze zwycięstwo jest zasłużone