Koniec marzeń Legii Warszawa o Lidze Mistrzów w sezonie 2021/2022. Zespół Czesława Michniewicza w trzeciej rundzie eliminacji musiał uznać wyższość Dinama Zagrzeb, po remisie w pierwszym meczu (1:1), w rewanżu ulegając 0:1.
Mistrz Polski dzielnie walczył z Chorwatami, ale zwyczajnie zabrakło mu jakości. Temu nie ma się co jednak dziwić. Mateusz Borek w rozmowie z "Super Expressem" mówi o finansowej przepaści między klubami. A finanse wpływają przecież na jakość.
- Jeśli mówimy o budżecie 50-60 mln euro, piłkarze zarabiają 500-600 tys. euro, a kilku nawet w okolicach miliona, reprezentant Szwajcarii Gavranović nie wchodzi na boisku, na ławce jest Macedończyk Ademir - serce tego zespołu. Oglądamy czterech Chorwatów, którzy grali na Euro - podkreśla Mateusz Borek.
- To wszystko pokazuje wartość tego zespołu, sportową i finansową - dodaje dziennikarz, na moment zatrzymując się przy dwóch nazwiskach: Luki Ivanuseca i Lovro Majera. Ten pierwszy w meczu z Legią zagrał godzinę, dał wspaniałą asystę, a za moment odejdzie z Dinama za 20 mln euro. Drugiego na celowniku ma m.in. AC Milan, który może zapłacić za niego kilkanaście milionów euro.
Legii pozostało bić się o wejście do Ligi Europy. O awans do tych rozgrywek drużyna Czesława Michniewicza powalczy ze Slavią Praga. Pierwszy mecz w IV rundzie eliminacji LE odbędzie się 19 sierpnia w stolicy Czech.
Zobacz też:
Legia Warszawa zagra o Ligę Europy. Wiadomo, kto pokaże mecze ze Slavią Praga
Poważna absencja w Legii Warszawa. Slavia Praga może to wykorzystać
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał! Wyskoczył w powietrze i... (ZOBACZ)