W historii Bayernu Monachium było wielu wybitnych zawodników. Franz Beckenbauer, Sepp Maier, Karl-Heinz Rummenigge, Lothar Matthaeus... Z nich wszystkich najwybitniejszy był jednak Gerd Mueller.
W niedzielę futbolowy świat obiegła bardzo smutna wiadomość. W wieku 75 lat legendarny snajper zmarł.
- Dzisiaj jest trudny i smutny dzień dla Bayernu i wszystkich jego kibiców. Gerd Mueller był najwybitniejszym napastnikiem, jakiego Bayern kiedykolwiek miał - powiedział prezydent klubu Herbert Hainer.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
Bez wątpienia bez Muellera dzisiejszy Bayern nie byłby tym samym klubem. Tą samą potęgą.
Ubezpieczenie na życie
- To był kwadrat, miał dziesięć kilogramów nadwagi - tak po latach kolegę z boiska opisywał Franz Beckenbauer. Mueller, choć był wybitnym snajperem, to posturą bardziej przypominał ciężarowca. Reprezentanta sportów siłowych, a nie piłkarza. Jego cechą charakterystyczną były potężne masywne uda.
Początkowo taka budowa sprawiała, że koledzy z zespołu podchodzili do Gerda z dystansem. Wydawało się nieprawdopodobnym, by ktoś taki miał dawać sobie radę na boisku piłkarskim. Mueller jednak bardzo szybko rozwiał wątpliwości. W sumie w 580 meczach dla Bawarczyków zdobył 523 bramki.
- To było nasze ubezpieczenie na życie. Jeśli było to konieczne, wywalczył piłkę i strzelił gola - charakteryzował Muellera Paul Breitner.
Mueller nigdy nie był wirtuozem futbolu, magikiem pokroju Ronaldinho czy Neymara. Miał za to zabójczy instynkt. Ten w sezonie 1971/1972 pozwolił mu na dokonanie niemożliwego - sięgnięcia po tytuł króla strzelców z 40 trafieniami. Przez długie lata nikt nawet nie zbliżył się do takiego wyniku - dwa kolejne najlepsze rezultaty także należały do Muellera - 38 goli w sezonie 1969/1970 oraz 36 trzy lata później. Zamach na niemiecką świętość przeprowadził dopiero Robert Lewandowski.
Polak w minionym sezonie zdobył 41 bramek w pojedynczym sezonie.
- Jestem niesamowicie dumny, że tworzę historię Bayernu i odgrywam rolę w tworzeniu historii, które kibice będą opowiadać swoim dzieciom, podążając śladami takich legend, jak Gerd Muller - skomentował Polak. O uczczeniu pamięci legendy nie zapomniał jednak już na boisku.
Ciężki koniec. "Tylko otwiera oczy"
Gerd Mueller przez ostatnie lata swojego życia zmagał się z chorobą Alzheimera. Legenda niemieckiej piłki od lat nie występowała publicznie. - Cały czas leży w łóżku. W ciągu dnia tylko na chwilę otwiera oczy - mówiła pod koniec zeszłego roku w rozmowie z "Bildem" jego żona.
Gerd od lat, jeszcze zanim w 2014 roku trafił do domu opieki, miał kłopoty z pamięcią. W 2011 roku zgubił się podczas włoskiego zgrupowania drugiej drużyny Bayernu. Miejscowa policja odnalazła go dopiero po kilkunastu godzinach.
Do ostatnich chwil nie zapomnieli o nim jednak dawni przyjaciele z boiska. Regularnie odwiedzał go m.in. Uli Hoeness. Sam Mueller mówił, że to właśnie Hoeness do spółki z Beckenbauerem przed laty uratowali mu życie.
Przyjaciele na dobre i na złe
Mueller karierę piłkarską kończył w USA, najpierw w barwach Fort Lauderdale Strikers, a następnie Smith Brothers Lounge. W Ameryce jednak się nie odnalazł. Stracił też większość pieniędzy. Nieudane biznesy oraz kłopoty ze skarbówką sprawiły, że znalazł się na dnie. Na domiar złego, problemy topił w alkoholu.
Jak tłumaczył sam Mueller, początkowo alkohol był dla niego lekarstwem na strach przed lataniem. Z czasem jednak stał się poważną chorobą. Chorobą, z której wyciągnęli go dopiero wspomniani przyjaciele. Na początku lat 90. Beckenbauer, Hoeness oraz żona Uschi zorganizowali Gerdowi odwyk. "Bomber" otrzymał od swoich kompanów z boiska gwarancję - jeżeli przetrwa leczenie, w klubie będzie zawsze czekać na niego praca.
Mueller przetrwał. Zgodnie z obietnicą został po odwyku zatrudniony jako asystent trenera zespołu rezerw. Praca w klubie była dla niego terapią, sposobem na utrzymanie go w trzeźwości, zapewnieniem mu celu w życiu.
Zgodnie z obietnicą, w klubie pracował tak długo, jak pozwoliło mu na to zdrowie. Przygodę z Bayernem zakończył dopiero w 2014 roku, gdy lekarze obawiali się już puścić go gdziekolwiek bez opieki. Teraz, po 7 latach walki z chorobą, w wieku 75-lat zmarł.
"Dziś świat Bayernu stoi w miejscu. Rekordowi mistrzowie Niemiec i wszyscy jego fani opłakują Gerda Müllera, który zmarł w niedzielę wczesnym rankiem w wieku 75 lat" - napisano na profilach klubu.
Der FC Bayern trauert um Gerd Müller.
— FC Bayern München (@FCBayern) August 15, 2021
Heute steht die Welt des FC Bayern still. Der deutsche Rekordmeister und seine gesamte Fangemeinde trauern um Gerd Müller, der am frühen Sonntagmorgen im Alter von 75 Jahren gestorben ist.
Czytaj także:
- Jaka przyszłość czeka Harry'ego Kane'a? Decydujący może okazać się czas
- Skandaliczne przyśpiewki fanów w klubie Polaka. Oberwało się reprezentantom