Fiodor Cernych i Andrzej Trubeha zagrali we wszystkich pięciu meczach Jagiellonii Białystok w obecnym sezonie PKO Ekstraklasy. Pierwszy zaliczył 224 minuty, drugi miał ich nawet o 17 więcej. Obaj wciąż jednak czekają na swoje pierwsze trafienie, mimo kilku naprawdę dogodnych okazji w dotychczasowych występach.
Co prawda Litwin trafił do siatki rywali w spotkaniu z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza (1:0), ale po interwencji wozu VAR jego gola anulowano. Pecha wydaje się mieć także napastnik pochodzący z Ukrainy. W starciu z Lechią Gdańsk (1:1) jego uderzenie głową tylko sobie znanym sposobem odbił bramkarz, a przeciwko Cracovii (1:2) nie zdołał przeciąć toru lotu piłki kilka metrów od pustej bramki. W kilku innych niezłych sytuacjach to jednak sami zawodnicy zdecydowanie zawiedli.
Cernych łącznie ośmiokrotnie uderzał na bramkę rywali, Trubeha oddawał strzały w sześciu przypadkach. Ich nieskuteczność rzuca się więc w oczy. Trener Ireneusz Mamrot również nie maskuje problemu. - Potrafimy te sytuacje sobie wykreować, ale trzeba je jeszcze zacząć wykorzystywać - powiedział podczas ostatniej konferencji prasowej.
Jedynym skutecznym napastnikiem w Jagiellonii pozostaje z trzema golami Jesus Imaz, który jednak nominalnie jest... ofensywnym pomocnikiem. Szkoleniowiec Jagi wciąż szuka mu odpowiedniego partnera w ataku. Póki co zdecydował się zatrzymać w kadrze młodego Krzysztofa Toporkiewicza, który był bliski wypożyczenia. Nie wiadomo jednak czy da mu poważną szansę w meczu z Wartą Poznań (piątek 27 sierpnia o godz. 20:30).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to się nie mieści w głowie! Zobacz, co ten Polak potrafi
Kto powinien zagrać obok Jesusa Imaza w meczu Jagiellonii z Wartą Poznań? 
na Instagramie 
na Facebooku 
