W minionym sezonie Skra Częstochowa sensacyjnie awansowała do Fortuna I ligi. Skrzacy rzutem na taśmę zajęli szóste miejsce w II lidze, a następnie pokonali dwóch rywali w barażach. Teraz grają na zapleczu PKO Ekstraklasy. W klubie świętowano, ale w mieście nie wszystkich ten awans cieszył. Okazał się on sporym problemem dla władz miasta.
Te wcześniej rozpisały przetarg na promocję miasta poprzez piłkę nożną, którego warunki miały eliminować Skrę i premiować Raków Częstochowa. Po pieniądze mogły bowiem zgłosić się tylko kluby grające na dwóch najwyższych szczeblach rozgrywek. Skra ten warunek niespodziewanie spełniła i mogła ubiegać się o środki z magistratu.
Tych jednak nie dostała, gdyż - jak już wcześniej informowaliśmy - we wniosku złożono niewłaściwy podpis. - Ocenę takiego podejścia częstochowskiego magistratu pozostawiamy kibicom. Oczywiście patrząc zimnokrwiście można się było do tego przyczepić, ale trudno nie odnieść wrażenia, że zabrakło tu minimum dobrej woli - powiedział nam rzecznik prasowy Skry, Mariusz Rajek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: sędzia popełnił koszmarny błąd. Jego reakcja stała się hitem sieci
Nie jest to jedyny problem częstochowskiego klubu. Nie ma on stadionu spełniającego kryteria licencyjne i nic nie wskazuje na to, by ta kwestia się zmieniła. Skrze grozi rozegranie całej rundy jesiennej na wyjazdach. Część meczy będzie grała na terenie rywali jako gospodarz.
- Ze stadionem nadal tkwimy w impasie, gramy wszystkie mecze na wyjeździe i tak naprawdę nie wiemy, kiedy ta sytuacja miałaby się zmienić. Zaczynamy mieć obawy, czy nie przyjdzie nam zagrać całej rundy na wyjazdach, a kto wie czy sezonu. Sytuacja jest naprawdę trudna. Obecnie czynimy starania aby przynajmniej mecz z Lechem w Pucharze Polski zagrać przy Loretańskiej - dodał Rajek.
Skra ma dosyć traktowania po macoszemu i coraz głośniej wyraża swoje zdanie na temat działania władz miasta. - Nie ma chyba osoby w Częstochowie, której by ten awans nie zaskoczył. Nie ma się co oszukiwać, że było to wykonanie 200 procent normy. Władze miasta ogólnie sprawiają wrażenie zaskoczonych sukcesami piłki w naszym mieście, czego najlepszym przykładem były dwa lata gry Rakowa w Bełchatowie czy - jak w przypadku europejskich pucharów - w Bielsku-Białej. Sukcesy sportowe na pewno wyprzedzają poziom naszej infrastruktury - zauważył Rajek.
Władze Skry prowadzą negocjacje dotyczące wynajęcia stadionu Rakowa zarówno z miastem, jak i wicemistrzami Polski, ale jak przekazano nam w klubie: na razie nie widać wyjścia z sytuacji. - Nie wiemy do końca dlaczego jest to tak trudny temat. Oczywiście rozumiemy, że Raków nie chce się dzielić obiektem, na który tak długo czekał, jednak na całym świecie potężniejsze kluby grają na jednym obiekcie - dodał rzecznik Skry.
Stadion przy Loretańskiej nie spełnia wymogów licencyjnych I ligi. Brakuje... niemal wszystkiego. W klubie przyznają, że obiekt bardziej nadawałby się na dom rezerw i akademii. Biorąc pod uwagę podejście władz miasta do infrastruktury piłkarskiej, trudno oczekiwać zmian.
- Nie stać nas na wybudowanie nowego stadionu, ale chyba żadnego klubu w Polsce na to nie stać bez pomocy magistratu. Naszym marzeniem oczywiście jest posiadanie nowoczesnego stadionu i całej bazy, która przyczyniłaby się do jeszcze lepszego rozwoju naszej akademii oraz Szkoły Mistrzostwa Sportowego "Nobilito". Sondujemy możliwość różnych rozwiązań, ale na tym etapie jest za wcześnie, by mówić o szczegółach. Oczywiście chcielibyśmy pozostać w Częstochowie - zakończył Rajek.
Czytaj także:
Pech nie opuszcza Paulo Sousy. Reprezentacja Polski poważnie osłabiona!
Paulo Sousa chce utrudnić życie Anglikom. "Nie będziemy czekać pod własną bramką"