Kiedy na początku 2013 roku Dani Quintana przechodził do Jagiellonii Białystok to w Polsce nie znał go nikt. Wystarczyło jednak zaledwie 1,5 roku aby opuścił PKO Ekstraklasę jako jej niekwestionowana gwiazda. 23 gole i 20 asyst w 64 meczach oraz niezwykle efektowny styl gry zapadły w pamięć niejednemu kibicowi.
Przed obecnym sezonem 34-latek przez kilka miesięcy był bez klubu, ale jego powrót do zespołu z Podlasia i tak wywołał spore nadzieje. Te jednak zostały błyskawicznie zgaszone przez rzeczywistość. Po kilku miesiącach jest jedynie duży zawód.
Jagiellonia ma już za sobą 7 meczów ligowych, ale Quintana na boisku pojawił się tylko trzykrotnie i łącznie zaliczył 95 minut. W sumie można to nawet zredukować do dwóch występów, bo o kilkunastosekundowym epizodzie z Rakowem Częstochowa (3:0) nie ma co wspominać. W spotkaniu z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza (1:0) dał jednak dobrą zmianę, błysnął w kilku akcjach ofensywnych i pokazał dużą chęć do gry w defensywie. Dzięki temu w starciu z Górnikiem Zabrze (1:3) niespodziewanie dostał szansę w pierwszym składzie, ale wypadł już znacznie gorzej i od tamtej pory nie pojawił się chociażby na ławce rezerwowych.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nawet Lewandowski czasem się myli. Tak przegrał z Muellerem!
Na początku sezonu trener Ireneusz Mamrot długo wstrzymywał się z wystawieniem Quintany do gry. Dziennikarzom tłumaczył, że trzeba dać mu czas na dojście do odpowiedniej dyspozycji fizycznej. Co miał na myśli okazało się, gdy w końcu posłał zawodnika na boisko. W oczy rzucała się bowiem jego wyraźna... nadwaga.
Nadprogramowe kilogramy to nie jedyny problem Hiszpana. W trakcie letnich przygotowań doznał kontuzji, przez którą stracił część tego okresu. W meczu Jagiellonii z Górnikiem podpadł natomiast szkoleniowcowi bierną postawą w grze, co zresztą ten zdawał się potwierdzić w wywiadzie z "Przeglądem Sportowym". Obecnie według oficjalnej wersji znowu ma zaś zmagać się urazem.
W meczu Jagiellonii z Wisłą Płock (sobota 18 września o godz. 12:30) Quintany ponownie zabraknie w kadrze meczowej. - To trwa już czwarty tydzień i na pewno jest to problem - skomentował Mamrot podczas ostatniej konferencji prasowej.