Dziennikarze wrócili do sprawy podczas konferencji prasowej poprzedzającej wtorkowe starcie Albanii z Polską. Dziś 33-letni stoper mówi o niej ze spokojem.
- Dla mnie ta historia zakończyła się dzień czy dwa po meczu. Wiem, że żadnego rasistowskiego gestu nie wykonałem. Nie stało się to nigdy w moim życiu, nie stało się to także w trakcie spotkania z Anglią. Oficjalnego komunikatu nie ma, lecz jestem przekonany, że sprawa zostanie umorzona. Inaczej być nie może - oznajmił.
Podczas meczu rozgrywanego 8 września na PGE Narodowym reprezentant Polski walczył (często dosłownie) za trzech i zaliczył fenomenalny występ. W żadnej sytuacji nie odstawił nogi, na powtórkach widać też, że odgryzał się Anglikom werbalnie, wdając się z nimi w ostre dyskusje.
ZOBACZ WIDEO: Kamil Glik niesłusznie oskarżony o rasizm. Prezes PZPN zdradza jaki gest wykonał polski obrońca
W przerwie doszło do potężnego zamieszania z udziałem Glika, w efekcie on i Harry Maguire dostali żółte kartki. Co było powodem? Anglicy przekazali sędziom i delegatowi, iż polski stoper wykonał "monkey gesture" w stosunku do jednego z angielskich graczy. Chodziło o Kyle'a Walkera, z którym Glik miał mocno na pieńku w trakcie gry.
Rzekomy gest "naśladujący małpę" miał dostrzec Maguire i stąd miałaby wyniknąć jego sprzeczka z Glikiem, za którą obaj dostali po "żółtku". To właśnie Maguire miał też przekazać relację ze zdarzenia angielskim działaczom.
PZPN od razu wstawił się za stoperem Benevento Calcio i odpierał oskarżenia płynące z obozu "Synów Albionu". Sam zainteresowany natomiast, jak przyznał w poniedziałek, zachowuje pełen spokój w oczekiwaniu na decyzję FIFA.
Czytaj także:
"Ale będzie dobrze?" Pytał w karetce 15 razy. Prawda była dramatyczna
To może być rewolucja! Kryptowaluty wkraczają do świata sportu, szlak przeciera Lionel Messi