Spory błąd Tymoteusza Puchacza [WIDEO]

Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Tymoteusz Puchacz
Getty Images / Alexander Hassenstein / Na zdjęciu: Tymoteusz Puchacz

Długo musiał czekać Tymoteusz Puchacz, by znaleźć się znowu w składzie swojego zespołu. W meczu Ligi Konferencji Europy przeciwko Feyenoordowi wyszedł w pierwszym składzie. Polak nie ustrzegł się błędu.

Trzy tygodnie musiał czekać Tymoteusz Puchacz, żeby znowu zagrać dla Unionu Berlin. Polak wciąż nie zadebiutował w Bundeslidze, za to w Lidze Konferencji Europy wystąpił we wszystkich spotkaniach.

22-latek na wyjście w pierwszym składzie swojego klubu czekał ponad miesiąc i czwartkowy występ raczej nie przybliża go do bardziej regularnego grania.

Pierwszy gol Feyenoordu można w głównej mierze zapisać na konto reprezentanta Polski. Puchacz był ewidentnie spóźniony i nie zdążył pokryć przeciwnika wybiegającego na wolną pozycję. Mimo swojej szybkości, odległość od rywala okazała się zbyt duża, żeby zainterweniować w przepisowy sposób.

Błąd przy bramce to główny czynnik, dla którego ten występ nie może być do końca udany, jednak niestety nie jedyny. Wahadłowy zanotował zaledwie 13 celnych podań, co było najgorszym wynikiem w zespole poza napastnikami. Puchacz wciąż nie może odnaleźć odpowiedniego sposobu na wrzutki - 0 udanych na 4 próby. Również ani razu nie udał mu się drybling, próbował dwukrotnie.

Jeden niezbyt udany mecz nie jest oczywiście pretekstem do skreślania Tymoteusza Puchacza. Z takiego zachowania z pewnością wychodzi również szkoleniowiec Unionu, który stara się wdrażać Polaka w przemyślany sposób. Kolejną okazję na debiut w Bundeslidze 22-latek może otrzymać już w niedzielę, kiedy berlińczycy zmierzą się z VfB Stuttgart.

Czytaj także:
Legia brutalnie wybudzona ze snu
Kapitan Legii nie krył rozczarowania

ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: Kibice Realu pytają czy to Cristiano Ronaldo?

Komentarze (1)
avatar
Drewniany robert
22.10.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co w tym dziwnego, przecież gra puchacza to bomba z opóźnionym zapłonem. On w Lechu był słabiutki, to czego się można spodziewać teraz?