Decyzją Komisji Dyscyplinarnej FIFA wymierzona została kara wobec Węgierskiego Związku Piłki Nożnej (MLSZ). To efekt zachowania tamtejszych kibiców podczas wyjazdowego meczu z Anglią w eliminacjach mistrzostw świata (1:1). Fani "Madziarów" starli się ze stewardami i policją.
W związku z tym drużyna Marco Rossiego będzie musiała sobie radzić bez swoich fanów podczas meczu z Polską, który zaplanowano na 15 listopada na PGE Narodowym w Warszawie. Oprócz tego Węgrzy muszą zapłacić 75 tys. franków szwajcarskich kary.
Węgrzy nie zgadzają się z werdyktem, a winą obarczają polskich kibiców, którzy zasiedli z nimi na stadionie. - Łącznie na Wembley było 190 fanów z Węgier, więc możemy śmiało powiedzieć, że MLSZ otrzymało tę karę ze względu na Polaków - mówił w rozmowie z sport.mandiner.hu prawnik Zoltan Borbely.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wielka awantura w meczu dzieci!
- Cała historia zaczęła się od tego, że polski chuligan nakrzyczał na jednego ze stewardów, używając przy tym rasistowskich określeń. Gdy stewardzi weszli do sektora, zostali wyparci przez grupę składającą się głównie z Polaków - dodał.
Jego zdaniem, kara wymierzona w Węgierski ZPN nie zawiera w uzasadnieniu słowa "rasizm". Na nagraniach ze stadionu zobaczyć można, że w grupie, która starła się z policją, znajdują się Polacy.
A w Anglii zadyma. W osiemnastej sekundzie widać dumnego, polskiego Powstańca. pic.twitter.com/dg7hBtakNE
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) October 12, 2021
Zoltan Borbely jest oburzony decyzją FIFA. Uważa, że w tym przypadku doszło do niewybaczalnego przypisywania komuś cudzej odpowiedzialności.
Czytaj także:
- Zanosi się na kolejny skandal w PZPN!
- Sousa domaga się uznania dla Lewandowskiego. Piękne słowa selekcjonera