Skąd się wzięła tak ogromna kwota? Hiszpański "AS" wylicza, że łączny koszt transferu za Norwega może osiągnąć nawet 400 milionów euro.
Wzrost kwoty odstępnego powoduje, że transfer Erlinga Haalanda staje się od razu droższy. Według dziennika, wartość nie wynosi już 75 mln, a oscyluje w granicy 100 mln. Do tego należy dodać pensję, która według szacunków będzie bardzo wysoka - ok. 25 mln za sezon. Biorąc pod uwagę pięcioletni kontrakt, to kwota już wzrasta, co dla klubu powoduje koszt 50 mln euro rocznie (brutto).
Kolejnym ważnym aspektem, jaki należy wziąć pod uwagę, to kwota dla agenta Mino Raioli - ta ma wynosić 14 mln. Dodając do tego opłatę dla ojca Haalanda (7 mln), który również wnosi swoje roszczenie, wówczas łączny koszt za piłkarza może oscylować w granicy 400 mln euro.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi sprzedaje luksusowy apartament. Zrobi niezły interes
Gdyby transfer doszedł do skutku, z pewnością bylibyśmy świadkami przekroczenia zdroworozsądkowego myślenia. Wiele się mówi o cięciu kosztów przez kluby i finansowym fair-play. Nie można jednak wykluczyć, że znajdą się zespoły, które będą w stanie wziąć pod uwagę wygórowane oczekiwania finansowe piłkarza, klubu, jak i jego agenta.
Sezon 2021/2022 zaczął się po myśli Haalanda. Norweg był niesamowicie skuteczny już w pierwszych meczach ligowych - strzelał i asystował. Jego grę przerwała kontuzja, a konkretnie uraz mięśniowy. Obecnie 21-latek jest na etapie powrotu do zdrowia, nie oznacza to jednak, że zainteresowanie piłkarzem maleje.
O Haalandzie po raz pierwszy zrobiło się głośno, gdy był piłkarzem Red Bull Salzburg. Norweg w austriackiej ekstraklasie wykręcał niesamowite liczby. Był również skuteczny w Lidze Mistrzów, do której piłkarze z Salzburga powrócili po wielu latach niepowodzeń w play-offach.
Dobra gra w Austrii spowodowała, że Haaland szybko zmienił otoczenie. Na początku 2020 roku zamienił Salzburg na Borussię Dortmund. W Niemczech zaczął regularnie trafiać do bramki rywala, co spowodowało narastające zainteresowanie Norwegiem i trwa ono do dziś.
Gikiewicz cieszy się na kolejny pojedynek z Lewandowskim. Mówi, jak go sobie wyobraża >>
Wielki pech gwiazdy Bayernu. "Nie żyjemy na Alasce" >>