Lech stracił część kapitału w meczach poprzedzających przerwę reprezentacyjną. Z wyjazdów do Mielca oraz Łęcznej wrócił z dwoma punktami. Remisy ze Stalą oraz Górnikiem były rozczarowaniem, ponieważ na papierze terminarz wydawał się sprzyjać podopiecznym Macieja Skorży. Mieli budować przewagę, a nie pozwalać rywalom do mistrzostwa Polski na redukowanie strat.
Kolejorz powrócił na Bułgarską i akurat z Piastem nie przegrał w tym miejscu od 2015 roku. Potrafił przez ponad pół dekady efektownie zwyciężać z gliwiczanami, ale też dzielić się punktami. Konfrontację zapowiadano między innymi przez pryzmat rywalizacji trenerskich weteranów ekstraklasy Macieja Skorży i Waldemara Fornalika. "King" miał dwa tygodnie na przygotowanie fortelu na lidera.
Początek meczu nie był wypełniony po brzegi sytuacjami podbramkowymi. Co prawda już pierwsza akcja Lecha podniosła temperaturę w polu karnym Frantiska Placha, ale zakończyła się ona niecelnym strzałem, a podopieczni Macieja Skorży nie poszli po niej za ciosem.
Rozegrania obu drużyn były aż za spokojne. Najwięcej zdecydowania przejawiał Joao Amaral, który dwukrotnie postanowił oddać uderzenie zza pola karnego. Jedno z nich zostało zatrzymane przez Frantiska Placha, a drugie niedokładne. Spudłował również w 40. minucie Mikael Ishak, przez którego kopnięta piłka zatrzymała się w bocznej siatce.
Gorąco poznaniakom zrobiło się w czasie doliczonym do pierwszej połowy meczu. Piłka znalazła się w ich bramce po strzale Patryka Sokołowskiego, ale gol nie został uznany z powodu spalonego absorbującego bramkarza Tomasa Huka. Było to poważne ostrzeżenie dla Lecha przed wznowieniem spotkania.
Pewne ożywienie w grze Lecha wprowadziło wejście Adriela Ba Louy za Daniego Ramireza. Nie minęło dużo czasu po przerwie, a zmiennik już sprawdził niebezpiecznym uderzeniem Frantiska Placha. Było też płaskie dośrodkowanie Ba Louy w kierunku centralnie ustawionego Mikaela Ishaka.
Lech wyszedł na prowadzenie 1:0 w 55. minucie. Akcja rozegrana na obrzeżach pola karnego przeciwnika, wymiana podań w odpowiednim tempie. Joao Amaral wbiegł w centrum szesnastki i pokonał Frantiska Placha płaskim uderzeniem. Przyspieszenie Kolejorza po przerwie zaowocowało.
Po zdobyciu prowadzenia Lech pozostawał na połowie przyjezdnych, którym nie pomagały zmiany personalne. Piast praktycznie nie zagrażał Filipowi Bednarkowi i nie miał dogodnej szansy na doprowadzenie do remisu. Sytuacja była kontrolowana przez lidera.
Lech Poznań - Piast Gliwice 1:0 (0:0)
1:0 - Joao Amaral 55'
Składy:
Lech: Filip Bednarek - Joel Pereira (90' Lubomir Satka), Bartosz Salamon, Antonio Milić, Pedro Rebocho - Jesper Karlstrom, Radosław Murawski (77' Pedro Tiba), Joao Amaral (85' Nika Kwekweskiri), Jakub Kamiński (90' Michał Skóraś) - Dani Ramirez (46' Adriel Ba Loua) - Mikael Ishak
Piast: Frantisek Plach - Ariel Mosór (81' Michael Ameyaw), Tomas Huk, Jakub Czerwiński, Alexandros Katranis - Tom Hateley (71' Kristopher Vida), Patryk Sokołowski - Martin Konczkowski, Patryk Lipski, Damian Kądzior (81' Dominik Steczyk) - Alberto Toril (81' Nikola Stojiljković)
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Lech Poznań | 34 | 22 | 8 | 4 | 67:24 | 74 |
2 | Raków Częstochowa | 34 | 20 | 9 | 5 | 60:30 | 69 |
3 | Pogoń Szczecin | 34 | 18 | 11 | 5 | 63:31 | 65 |
4 | Lechia Gdańsk | 34 | 16 | 9 | 9 | 52:39 | 57 |
5 | Piast Gliwice | 34 | 15 | 9 | 10 | 45:37 | 54 |
6 | Wisła Płock | 34 | 15 | 3 | 16 | 48:51 | 48 |
7 | Radomiak Radom | 34 | 11 | 15 | 8 | 42:40 | 48 |
8 | Górnik Zabrze | 34 | 13 | 8 | 13 | 55:55 | 47 |
9 | Cracovia | 34 | 12 | 10 | 12 | 40:42 | 46 |
10 | Legia Warszawa | 34 | 13 | 4 | 17 | 46:48 | 43 |
11 | Warta Poznań | 34 | 11 | 9 | 14 | 35:38 | 42 |
12 | Jagiellonia Białystok | 34 | 9 | 13 | 12 | 39:50 | 40 |
13 | KGHM Zagłębie Lubin | 34 | 11 | 5 | 18 | 43:59 | 38 |
14 | Stal Mielec | 34 | 9 | 10 | 15 | 39:52 | 37 |
15 | Śląsk Wrocław | 34 | 7 | 14 | 13 | 42:52 | 35 |
16 | Bruk-Bet Termalica Nieciecza | 34 | 7 | 11 | 16 | 36:56 | 32 |
17 | Wisła Kraków | 34 | 7 | 10 | 17 | 37:54 | 31 |
18 | Górnik Łęczna | 34 | 6 | 10 | 18 | 29:60 | 28 |
Czytaj także: Klincz na górze PKO Ekstraklasy. Kosmiczne pudło w doliczonym czasie
Czytaj także: Początek meczu zaskoczył. Marek Papszun nie potrafił tego wytłumaczyć
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity pocisk! Bramkarz stał jak zamurowany