Pogoń Szczecin przystąpiła do meczu z mocnym postanowieniem zdobycia kolejnych trzech punktów w twierdzy przy Twardowskiego. Energiczna gra w pierwszej połowie jeszcze nie pozwoliła na zdobycie prowadzenia. Po przerwie Portowcy rozbroili obronę Śląska Wrocław i doprowadzili do wyniku 2:1 strzałami Luki Zahovicia oraz Michała Kucharczyka.
- Wszystko się zgadzało. Od początku graliśmy dobry mecz, intensywnie i agresywnie, wywieraliśmy odpowiednią presję na przeciwnikach. Momentami zabrakło nam determinacji pod bramką Śląska. Do linii pola karnego wszystko wyglądało dobrze. Strzeliliśmy dwa ładne gole, a jedyny minus to stracona bramka krótko po objęciu prowadzenia. To nie może nam się zdarzyć - opowiada Kosta Runjaić, trener Pogoni.
- Drużyna wróciła wspaniale do gry po straconej bramce, co nie było łatwe. Przeważaliśmy pod względem posiadania piłki, liczby strzałów, dlatego cieszę się, ponieważ zwycięstwo jest zasłużone. Dobrze, że zmiennicy pomogli w jego odniesieniu - dodaje Niemiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rozklepali rywala, a potem... Kapitalna bramka piłkarza Realu Madryt!
Wrocławianie długimi fragmentami nie opuszczali własnej połowy boiska. Mieli jednak również swoje szanse pod bramką Dantego Stipicy. W pierwszej połowie piłka kopnięta przez Petra Schwarza zatrzymała się na poprzeczce, a później Chorwata pokonał Rafał Makowski po wrzutce Dino Stigleca. Jedna bramka nie wystarczyła jednak do zapunktowania w Szczecinie.
- Wiedzieliśmy, że przyjechaliśmy na stadion dobrze zorganizowanego i budowanego od dłuższego czasu zespołu. Chcieliśmy dać Pogoni grać, oddaliśmy jej inicjatywę. Ustawialiśmy się niskim albo wysokim pressingiem. Gospodarze nie stworzyli na początku dużo sytuacji podbramkowych. Później przydarzyło się nam coraz więcej strat, ale też przeprowadzaliśmy kontrataki - wspomina Jacek Magiera, szkoleniowiec Śląska.
- W drugiej połowie szybko odpowiedzieliśmy na gola Pogoni i ponownie gospodarze nie byli w stanie nam mocno zagrozić. Straciliśmy jednak drugą bramkę, a później zabrakło jakości do wyrównania. Ten mecz był do zremisowania, ale biorąc pod uwagę optyczne złudzenie, można uznać, że Pogoń wygrała zasłużenie - dodaje Magiera.
Czytaj także: Klincz na górze PKO Ekstraklasy. Kosmiczne pudło w doliczonym czasie
Czytaj także: Początek meczu zaskoczył. Marek Papszun nie potrafił tego wytłumaczyć