Zawalił, ale dostał pełne wsparcie. Lechia wierzy w rozwój młodzieżowca

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Mateusz Żukowski
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Mateusz Żukowski

Mateusz Żukowski zaliczył bardzo zły występ przeciwko Stali Mielec. To w dużej mierze przez niego Lechia Gdańsk wypuściła z rąk dwubramkową zaliczkę i ostatecznie tylko zremisowała w Mielcu. Nad morzem nikt jednak nie zamiesza 20-latka skreślać.

Oczywiście trudno się temu dziwić, ponieważ słabszy mecz może przytrafić się każdemu. Przede wszystkim, Mateusz Żukowski ma 20-lat, gra na nieswojej pozycji, bo - przypomnijmy - to nominalny zawodnik ofensywny, skrzydłowy lub napastnik. W Lechii Gdańsk trochę z konieczności został przesunięty na prawą obronę, zagrał parę dobrych spotkań i tak już zostało. Cały czas uczy się tej pozycji, zdarza mu się popełniać błędy w ustawieniu, przy spalonych. Rzecz całkowicie normalna.

Życie piłkarza jest specyficzne. Jednego dnia jesteś chwalony, innego wręcz mieszany z błotem. Jeszcze parę tygodni wcześniej Żukowski strzelał gole w meczach z Cracovią czy Radomiakiem, notował udane występy w młodzieżowej reprezentacji Polski. Słowem - cieszył kibiców Lechii swoją grą. Jednak trzeba postawić sprawę jasno: w Mielcu zagrał bardzo źle, sprezentował Stali dwie bramki.

Kibice Lechii domagali się wręcz posadzenia go na ławce rezerwowych w najbliższym spotkaniu w Szczecinie. Trener Tomasz Kaczmarek nie chciał go linczować, a zwyczajnie okazał mu wsparcie. - Wspólnie pracujemy, żeby takie błędy mu się nie zdarzały. Wierzę w niego. W Mielcu przy rzucie karnym nie rozegrał tego najlepiej, natomiast odpowiedzialność za tego gola spada na cały zespół. Od momentu zdobycia bramki na 3:1 staliśmy się pasywni, poczuliśmy się za pewnie. Zabrakło asekuracji, Mateusz został sam - powiedział szkoleniowiec Lechii.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rozklepali rywala, a potem... Kapitalna bramka piłkarza Realu Madryt!

Rozmawialiśmy kiedyś z Dominikiem Czajką, długoletnim trenerem rezerw Lechii, który miał okazję współpracować m.in. z Żukowskim. Od razu widać było, że to zawodnik z dużym potencjałem, jednak w parze z umiejętnościami niekoniecznie szła głowa. Mentalnie nie był przygotowany do rywalizacji nawet na trzecioligowym poziomie. Jeśli dobrze wszedł w mecz, to wszystko było w porządku, natomiast gdy nie wyszła mu jedna, druga, trzecia akcja, to Żukowski był, mówiąc kolokwialnie, spalony na resztę spotkania. Głowa nie wytrzymywała, czasami za bardzo chciał, co odbijało się na jego grze.

Mateusz Żukowski podczas meczu Stal Mielec - Lechia Gdańsk
Mateusz Żukowski podczas meczu Stal Mielec - Lechia Gdańsk

Ten element udało mu się poprawić. Gra ofensywna wygląda u niego poprawnie, natomiast w dalszym ciągu musi doskonalić się w bronieniu. To jego największa bolączka, co - biorąc uwagę, że jest teraz bocznym obrońcą - jest dość problematyczne. -  Uważam, że to to chłopak z mocną głową. Dużo przeżył. Bardzo mu zależy, by stać się dobrym obrońcą. Ma ku temu predyspozycje. Były mecze, w których bronił na wysokim poziomie. Było widać postęp w jego grze. Teraz czas na następny krok. Wszystko rozbija się o detale - dodał trener Kaczmarek.

Przed trenerem Kaczmarkiem nie lada wyzwanie. Jeśli w sobotnim meczu z Pogonią Szczecin (godz. 17.30) posadzi Żukowskiego na ławce, może mieć to negatywny wpływ na 20-latka. Ale jeśli da mu kolejną szansę i okazję do rehabilitacji, może dać to tzw. pozytywnego kopa zawodnikowi. Jeśli nie Żukowski, to kto może wystąpić na prawej stronie defensywy w Lechii? Opcje są dwie: Mykoła Musolitin, który do tej pory praktycznie nie zaistniał w gdańskim klubie lub Bartosz Kopacz, nominalny środkowy obrońca, choć czasami grywał na boku - z lepszym i gorszym skutkiem.

CZYTAJ TAKŻE:
Sentymentalny powrót na stadion w Gliwicach. Rozegrał tam najlepszy mecz w karierze
Tak trener Legii zareagował na głośny wywiad Mioduskiego

Źródło artykułu: