Norweski napastnik jak szybko się pojawił, tak szybko zaczął bić rekordy. Jego wejście do Bundesligi jest od początku wręcz niesamowite. Rzadkością jest, gdy Erling Haaland nie wpisuje się na listę strzelców.
Po kilkutygodniowej przerwie, spowodowanej urazem, 21-latek wrócił w sobotę na boisko. Początkowe diagnozy mówiły, że pauza będzie trwała nawet do końca roku, jednak napastnik Borussii Dortmund uporał się z kontuzją szybciej.
Długo nie trzeba było czekać, by zobaczyć umiejętności reprezentanta Norwegii w pełnej krasie. Już 7 minut po zameldowaniu się na murawie Haaland zrobił to, co robi najlepiej - umieścił piłkę w siatce.
Poza tym, że była to pierwsza bramka po powrocie, to był to jeszcze gol numer "50" w rozgrywkach ligi niemieckiej. Norweg potrzebował zaledwie 50 spotkań, by trafić tyle razy. Jest to rekord, bo nikt w historii Bundesligi nie strzelił 50 bramek w tak małej liczbie meczów.
21-latek przyszedł na Singal Iduna Park zimą 2020 roku z Red Bulla Salzburg. Od tamtej pory zagrał dla BVB 70 spotkań, w których 71-krotnie pokonywał bramkarza rywali i 19 razy asystował.
Czytaj także:
Gigant przestał interesować się Pogbą
Zespół Szczęsnego się osłabi?
ZOBACZ WIDEO: Tego gola można oglądać w nieskończoność. Jak on to zrobił?!