Przeczekali napór i zadali trzy ciosy. Wisła Kraków wyrwała się Widzewowi w Łodzi

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Michal Frydrych (w czerwonej koszulce) i Bartosz Guzdek (w białym stroju)
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Michal Frydrych (w czerwonej koszulce) i Bartosz Guzdek (w białym stroju)

Gdyby w piłce nożnej grało się do 60. minuty, z awansu do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski cieszyliby się piłkarze Widzewa Łódź. Wicelider Fortuna I Ligi musi jednak obejść się smakiem, bo przegrał u siebie z Wisłą Kraków 1:3.

Spotkanie dwóch wielkich firm zapowiadało się znakomicie. Oba kluby łącznie mają na koncie 17 mistrzostw Polski. Obecnie dzieli je jeden poziom rozgrywkowy, choć Wisła obecnie broni się przed spadkiem z PKO Ekstraklasy, a Widzew walczy o to, by do niej awansować.

- Ta runda jest dla nas naprawdę trudna, bo tych porażek jest zdecydowanie za dużo, ale mamy do rozegrania jeszcze kilka spotkań, które chcemy wygrać. Na ten moment najważniejszy jest jednak Puchar Polski i spotkanie Widzewem. Liczę na to, że w Łodzi nabierzemy rozpędu, który wykorzystamy w pozostałych spotkaniach w Ekstraklasie - mówił przed meczem pomocnik Białej Gwiazdy Mateusz Młyński.

Zaledwie sześć minut po rozpoczęciu spotkania sędzia Paweł Raczkowski odgwizdał rzut karny dla gospodarzy po domniemanym faulu Georgija Żukowa na Fabio Nunesie. Po kilku minutach sprawdzania na VAR-ze okazało się jednak, że nawet kontakt pomiędzy oboma piłkarzami niemal nie zaistniał, więc arbiter wycofał decyzję.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał. Zobacz kapitalnego gola!

W drugim kwadransie piłkarze z Krakowa zaczęli częściej dochodzić do sytuacji strzeleckich, a największą uwagę przyciągał przy tym Felicio Brown Forbes, który w 22. minucie trafił w poprzeczkę po podaniu z lewej strony, a chwilę później przepchnął Daniela Tanżynę, a strzał Piotra Starzyńskiego z trudem obronił Jakub Wrąbel.

Tymczasem w 29. minucie gospodarze objęli prowadzenie. Młodzieżowiec Radosław Gołębiowski zagrał na wolne pole do uciekającego Bartosza Guzdka, a ten dostrzegł doskonale ustawionego Dominika Kuna i tym, jak pomocnik Widzewa dostawił nogę na 5. metrze Widzew wygrywał 1:0.

Wiślacy próbowali dalej, ale dość nieudolnie. W 37. minucie po centrze Szoty zrobiła się kopanina w łódzkim polu karnym i nie udało się jej nawet przekuć na strzał. Jeszcze przed przerwą kilka wrzutek poleciało w szesnastkę miejscowych, ale wyglądało to, jakby zawodnicy w szesnastce się ich nie spodziewali. W odpowiedzi - jeszcze przed przerwą - Marek Hanousek uderzył z dystansu nad poprzeczką.

W pierwszych czterech minutach drugiej części gry czerwono-biało-czerwoni powinni dołożyć dwa kolejne gole. Najpierw świetne prostopadłe podanie dostał Guzdek, którego strzał z 7. metra odbił Paweł Kieszek, a po chwili nieco na wiwat uderzył Gołębiowski, ale w polu karnym Wisły zrobił się taki pinball, że piłka trafiła do Marka Hanouska, lecz uderzył prosto w bramkarza rywali.

Widzew nie rezygnował. Kilka minut po tej sytuacji Fabio Nunes przeprowadził kolejną. Na lewej stronie zakręcił obrońcami z Krakowa i przymierzył minimalnie nad poprzeczką. Po kilkudziesięciu sekundach doskonałą okazję zmarnował Stefan Savić, który pokusił się o strzał zza pola karnego.

Tymczasem od 64. minuty na Stadion Miejskim przy al. Piłsudskiego w Łodzi był remis 1:1. Zagranie z prawej strony do Browna Forbesa, a Niemiec z kostarykańskim paszportem - pomimo obecności czterech graczy wokół niego - zdążył sobie przyjąć piłkę, obrócić się i pokonać Jakuba Wrąbla.

Piłkarze Białej Gwiazdy zyskali nową energię po tym golu, ale najpierw musieli bronić się przed kapitalną szansą Pawła Zielińskiego, który wybiegł do kontrataku, przełożył sobie piłkę na lewą nogę i... w tym czasie zdołali wrócić obrońcy, by to zablokować. Ale po chwili goście mieli niezłe szanse Yeboaha czy Młyńskiego. Z obiema poradził sobie Wrąbel.

Z każdą kolejną minutą widzewiakom atakowało się coraz trudniej, a zespół trenera Adriana Guli podchodził wysoko i zabierał piłkę na połowie łodzian. Paraliż w defensywie w 87. minucie wykorzystał rezerwowy Jan Kliment, który znalazł się z piłką w polu bramkowym i wpakował piłkę do siatki. Piłkę meczową na remis miał jeszcze w doliczonym czasie gry główkujący Mateusz Michalski, lecz odbił jego strzał Kieszek.

W siódmej minucie doliczonego czasu gry ekipa Janusza Niedźwiedzia miała rzut wolny i postawiła wszystko na jedną kartę, bo w pole karne udał się nawet Jakub Wrąbel. Zakotłowało się w polu karnym Wisły, ale piłka została wybita i trafiła do uciekającego Klimenta, który uderzył z 30 metrów na pustą bramkę i przypieczętował awans Białej Gwiazdy.

Widzew Łódź - Wisła Kraków 1:3 (1:0)
1:0 - Dominik Kun 29'
1:1 - Felicio Brown Forbes 64'
1:2 - Jan Kliment 87'
1:3 - Jan Kliment 90+7'

Składy:

Widzew: Jakub Wrąbel - Paweł Zieliński, Patryk Stępiński (89' Paweł Tomczyk), Tomasz Dejewski, Daniel Tanżyna (35' Krystian Nowak) - Marek Hanousek, Dominik Kun - Fabio Nunes (89' Juliusz Letiowski), Karol Danielak (76' Mateusz Michalski), Radosław Gołębiowski (75' Kacper Karasek) - Bartosz Guzdek

Wisła: Paweł Kieszek - Dawid Szot (85' Michal Skvarka), Michal Frydrych, Maciej Sadlok, Matej Hanousek - Aschraf El Mahdioui - Yaw Yeboah, Georgij Żukow, Stefan Savić (58' Jan Kliment), Piotr Starzyński  (58' Mateusz Młyński) - Felicio Brown Forbes (84' Konrad Gruszkowski).

Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Żółte kartki: Szot, Sadlok, Gruszkowski, Skvarka (Wisła)

Widzów: 15 627

Czytaj też: Gorzkie słowa Boruca po meczu Legii

Źródło artykułu: