Trener Legii bezradny po meczu. "Zła passa trwa"

Legia Warszawa przegrała kolejny mecz w PKO Ekstraklasie. Tym razem lepsza od warszawian okazała się Cracovia. - Przegraliśmy bardzo ważny mecz - przyznał trener Marek Gołębiewski.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Marek Gołębiewski PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Marek Gołębiewski
Legia Warszawa, po przełamaniu w meczu z Jagiellonią, ponownie zanotowała porażkę w meczu PKO Ekstraklasy. Po golu Pelle van Amersfoorta warszawianie musieli uznać wyższość Cracovii (1:0).

- Przegraliśmy bardzo ważny mecz, kolejny na wyjeździe. Od sierpnia nie udało nam się osiągnąć korzystnego rezultatu na terenie rywala, i ta passa trwa. Straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry i nie udało nam się już wyrównać i przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. Wyjeżdżamy stąd bez punktów - powiedział po meczu trener Legii Marek Gołębiewski.

Wiele kontrowersji wzbudziły zmiany przeprowadzone przez szkoleniowca Legii. Chcąc odwrócić wynik meczu wprowadził on na boisku piłkarzy, którzy raczej kojarzeni do tej pory byli z drużyną rezerw. Gołębiewski odniósł się do jednej ze zmian.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: strzał w samo okienko! Komentator oszalał
- Zmiana Mateusza Hołowni była podyktowana wpuszczeniem na boisko zawodników bardziej ofensywnych. Chcieliśmy przestawić Maika Nawrockiego na pozycję półlewego obrońcy. Stąd taka decyzja - wyjaśnił.

W zupełnie innym nastroju po meczu był natomiast Jacek Zieliński. Trener Cracovii zwyciężył swój drugi mecz po objęciu klubu.

- Bardzo się cieszymy, bo wygraliśmy z aktualnym mistrzem Polski. Nie podochodziliśmy do tego spotkanie z nastawieniem, że Legia jest w kryzysie. Byliśmy zdeterminowani i zgraliśmy zdecydowanie lepiej w defensywie. Taki był nasz plan, by  szukać słabych stron Legii i wykorzystać kontry oraz stałe fragmenty gry. To się udało. Z większą ilością szczęścia moglibyśmy wygrać wyżej - powiedział trener "Pasów".

- Świadomie oddaliśmy pole oraz piłkę Legii na jej połowie, a także na środku boiska. Prostopadłe podania grane przez Josue czy Luquinhasa do Emreliego były bardzo groźne. Dziś było to nieco catenaccio, ale każda droga prowadzi do celu. Cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze - dodał.

Czytaj także:
Arcyważny gol Szymańskiego! Został bohaterem derbów
ŁKS pożegnał wychowanka. Kolejny Polak będzie grał za oceanem

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×