Nowa odsłona wojny Kucharski - Lewandowski. Oto stanowisko prokuratury

To najgłośniejszy konflikt w polskiej piłce nożnej. Mowa oczywiście o historii Roberta Lewandowskiego i jego byłego agenta Cezarego Kucharskiego. Właśnie pojawiły się nowe fakty.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Robert Lewandowski WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Gdy w konfliktach mowa o "grubych milionach", to nigdy nie są to łagodne starcia. Nie inaczej jest w konflikcie Cezarego Kucharskiego z Robertem Lewandowskim - były agent kapitana reprezentacji Polski i napastnika Bayernu Monachium domaga się od swojego byłego podopiecznego 39 milionów złotych.

Oliwy do ognia Kucharski dodał udzielając wywiadu węgierskiemu index.hu, w którym stwierdził, że żona piłkarza Anna Lewandowska nie oddała mu 2,5 miliona euro pożyczki. Teraz wyjaśnił, o co chodzi dokładnie.

- Węgierski dziennikarz nieprecyzyjnie napisał. Anna Lewandowska nie zwróciła pieniędzy do spółki RL Management, której ja i Lewandowski byliśmy współwłaścicielami. Kilka razy była wzywana do zwrotu, ale tego nie zrobiła - wyjaśnił w rozmowie z "Faktem".

W tym samym wywiadzie przyznał też, że dysponuje dowodami w postaci przelewów. Dodał również, że o całej sprawie doskonale wiedział sam Lewandowski, bo... to on miał ich dokonać.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak Lewandowski to trafił?! Kapitalny strzał!

Strona Roberta i Anny Lewandowskich odpiera jednak wszystkie te zarzuty. Głos w sprawie zabrała Monika Bondarowicz, czyli rzeczniczka piłkarza. Odpowiedziała na pytania "Faktu".

Wynika z nich, że Robert Lewandowski nie mógł... dokonywać zakupów z konta RL Management. "Robert Lewandowski nie był osobą uprawnioną do dokonywania zakupów z konta spółki RL Management" - czytamy w odpowiedzi na pytanie, czy "Lewy" dokonywał sam zapłat z konta RL Management za prywatne zakupy.

Rzeczniczka Lewandowskich dodaje, że jedynym (do końca 2017 roku), który mógł dokonywać zapłat w imieniu spółki był właśnie Kucharski.

Sam Kucharski zdradził też, na jakim etapie jest sprawa sądowa. - Minął już ponad rok od złożenia przeze mnie pozwu, a jeszcze nie odbyła się ani jedna rozprawa. I nie wiadomo, kiedy do niej dojdzie - przyznał. Dodał też, że skoro "Lewy" się z nim rozstał, to "należy się rozliczyć".

Piłkarski agent dodaje, że takie "akcje", gdy ludzie działają na szkodę firmy na taką skalę, to wyprowadza się ich "w towarzystwie kamer", żeby zrobić pokazówkę. Lewandowskim to jednak nie grozi.
Na linii Kucharski - Lewandowscy ciągle iskrzy Na linii Kucharski - Lewandowscy ciągle iskrzy

Druga strona też rzuca oskarżenia!

Szantaże, manipulacje - takie słowa padają w "wymianach uprzejmości" pomiędzy obiema stronami. Lewandowski nie został bowiem dłużny Kucharskiemu. Pod koniec 2020 roku skierował sprawę do prokuratury, a powodem miał być właśnie szantaż.

Dowodem w sprawie miały być trzy nagrania rozmów pomiędzy Lewandowskim i Kucharskim. - Doniesienie zawiera pełno kłamstw i konfabulacji, ale to nie miało żadnego znaczenia dla prokuratury - przyznał Kucharski. - Stenogramy z naszych rozmów, które przedstawił Lewandowski w prokuraturze, zostały zmanipulowane.

Jak mówi Kucharski, próbował porozumieć się z Lewandowskim. - Wymyślili szantaż i poszli do pisowskich służb po ochronę, wykorzystując nic nieznaczący fragment naszych kilkugodzinnych rozmów - wyjaśnił.

Wątek pisowski według niego miał duże znaczenie, bo Lewandowski miał celowo w prokuraturze zwrócić uwagę na to, że Kucharski jest byłym posłem PO.

Co na to prokuratura?


"Fakt" skontaktował się z prokuraturą. Tutaj konkretnie pytano o to, czy dysponuje oryginalnym nośnikiem nagrania rozmowy pomiędzy Robertem Lewandowskim a Cezarym Kucharskim. Odpowiedzi udzielił rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie prok. Maciej Saduś.

Okazało się, że prokurator nie posługuje się pojęciem "stenogram". Dokonano natomiast "spisu" treści rozmów. Same nagrania z kolei miały zostać dokładnie sprawdzone. Pojawiły się bowiem głosy, że mogły one zostać spreparowane.

"Z opinii biegłego wynika jednoznacznie, że zarejestrowane utwory, a tym samym treści rozmów, nie zostały poddane jakimkolwiek modyfikacjom na poziomie informatycznym" - odpisał rzecznik prokuratury.

Prokuratura nie stwierdziła więc, by ktokolwiek w jakikolwiek sposób ingerował w nagrania. W sprawie domniemanego szantażu czytamy zatem, że jest "duże prawdopodobieństwo popełnienia przez Cezarego K. zarzucanego mu czynu".

Na finał powyższych historii z pewnością przyjdzie jeszcze długo poczekać.

Zobacz także:
Liverpool nie zatrudni niezaszczepionych piłkarzy? Jasne stanowisko Kloppa
Wściekły Luis Suarez eksplodował! Padły obraźliwe słowa

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×