Brazylijski obrońca Dani Alves występował w "Dumie Katalonii" w latach 2008 - 2016 i święcił z tym klubem największe sukcesy. Gdy latem 2016 odchodził do Juventusu FC, transfer był wielkim hitem i zarazem niespodzianką.
W listopadzie 2021 38-letni zawodnik wrócił jednak do FC Barcelony. Ma pomóc w odbudowie potęgi i wyciągnąć drużynę z kryzysu.
Na chwilę obecną bardziej jednak musi zadbać o opanowanie medialnych doniesień w jego sprawie. Wszystko przez publikację jego wiadomości, które wysyłał do Josepa Bartomeu.
ZOBACZ WIDEO: Huknął nie do obrony! Tę bramkę można oglądać godzinami
Zaczęło się od wywiadu dla stacji Alkass Sports Channel. - Nie zaakceptowałbym oferty od niego. Odszedłem, kiedy on był prezydentem i nie miałoby sensu ponowne pracowanie z nim - powiedział Alves.
I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że rzeczywistość miała być zupełnie inna. W 2019 roku po porażce 0:4 z Liverpool FC Alves miał wysłać wiadomość do Bartomeu. "Panie prezydencie czy wszystko w porządku? Chcę tam wrócić, chcę wrócić do domu i chcę zagrać w Mistrzostwach Świata 2022 jako zawodnik Barcelony! Odłóżmy naszą dumę na bok, potrzebujemy siebie nawzajem i wiemy o tym!" - tak brzmiała wiadomość, którą ujawniła strona "Culemanía".
Wtedy decyzja miała należeć do zarządzających drużyną, czyli Ernesto Valverde i Erica Abidala. Jak wiadomo do powrotu nie doszło, a ten "przesunął się w czasie" o dwa lata.
Jak Alves zareagował na wyciek wiadomości? Dodał wymowny wpis w mediach społecznościowych. "Osoby, którym naprawdę zależy na Barcelonie, robią wszystko, co możliwe... Ale życie wie, kto na co zasługuje. Przepraszam... Dziękuję" - napisał.
Zobacz także:
Haaland się wygadał? Gwiazdor miał ujawnić, gdzie będzie grać
Sensacyjny transfer Barcelony? Klub szuka kolejnego napastnika