Dobiega końca saga związana z wyborem następcy Paulo Sousy. Nowy selekcjoner zostanie zaprezentowany w poniedziałek (31 stycznia) na Stadionie Narodowym. Cezary Kulesza ma podpisać kontrakt z Czesławem Michniewiczem.
51-latek na ostatniej prostej wygrał z Adamem Nawałką, który był uznawany za najpoważniejszego kandydata na to stanowisko. Były selekcjoner w niedzielę usłyszał, że jednak nie poprowadzi Biało-Czerwonych - więcej TUTAJ.
Od marca 2019 roku Nawałka pozostaje bez pracodawcy, ale jak sam stwierdził, reprezentacji Polski się nie odmawia. Prezes PZPN zwlekał z podjęciem ostatecznej decyzji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał! "Bramka stadiony świata"
- Ja mam swoje przemyślenia na temat tego procesu i jak był rozgrywany w mediach, ale zachowam je dla siebie. Powiem tylko, że nie ma z mojej strony rozczarowania. Mam co robić w życiu, a chciałem się podjąć tego trudnego zadania tylko ze względu na reprezentację - mówił szkoleniowiec w wywiadzie dla portalu meczyki.pl.
Nawałka chciał podpisać roczny kontrakt, jednak w ubiegły czwartek Kulesza zaproponował trzymiesięczną umowę. W tym miejscu pojawiły się rozbieżności. - Prezes zadzwonił w niedzielę i tłumaczył, że zarząd nie zaakceptował sytuacji, w której dostanę roczną umowę. Chcę też stanowczo zaznaczyć, że nie podbijałem stawki w ostatniej chwili, bo chciałem wykorzystać sytuację, jak przedstawiały to niektóre media - przekonywał.
Doświadczony trener w mocnych słowach skomentował spekulacje. - Mówienie, że mój obóz jest zniesmaczony czy zażenowany sytuacją, to pomówienie i bzdura. Nie mam pojęcia, czemu miało służyć dyskredytowanie mojej osoby. Te wszystkie gry medialne i wbijanie szpilek. Mówienie o pazerności czy rzucaniu nierealnych warunków a propos długości kontraktu. To wszystko nieprawda, a wystarczyło zadzwonić i sprawdzić - oznajmił Nawalka.
Czytaj także:
"Najlepsze rozwiązanie". Współpracownik premiera chwali Kuleszę za decyzję
Oto nowy trener Polaków? "Lewy" już miał z nim "spięcie"