Piłkarze KGHM Zagłębia Lubin na przerwę schodzili przy wyniku 0:2.
- Pierwszą połowę zaczęliśmy zbyt spokojnie, może ze zbyt dużym respektem dla przeciwnika i za mało odważnie. To się na nas zemściło, bo w 4 minuty straciliśmy dwie bramki - jedną po centrostrzale i przytomnym zachowaniu Rosołka, drugą po golu samobójczym - powiedział Piotr Stokowiec na konferencji prasowej.
- W przerwie młoda drużyna się nie przestraszyła i wyszła odrabiać straty. Piękny strzał Patryka Szysza po stałym fragmencie gry był ozdobą tego meczu. To ważne, że mentalnie ta drużyna pokazała, że potrafi grać, bo dla tych młodych chłopaków to ważne. Potrafiliśmy grać wysokim pressingiem, odbierać piłki, ale zabrakło nam cierpliwości i chłodnej głowy pod bramką przeciwnika oraz konkretów. Legia to wykorzystała i straciliśmy bramkę po przypadkowej akcji. To nie jest zarzut w kierunku Legii, po prostu umiejętnie się bronili i wykorzystali sytuacje - dodał Stokowiec.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał! "Bramka stadiony świata"
Lubinianie zakończyli mecz z Legią Warszawa bez punktów. - Czeka nas dużo pracy, ale widzę też pozytywy. Jestem zły na to spotkanie, bo nie było to sprawiedliwe. Zasłużyliśmy na więcej, ale w piłce nie ma co doszukiwać się sprawiedliwości. Było dużo dobrych rzeczy i wierzę w to, że tak grające Zagłębie będzie punktować. Los okrutnie nas potraktował, ale nie zrażamy się i przygotowujemy do kolejnego spotkania. Wiem, że ta drużyna potrafi grać jeszcze lepiej niż w I i II połowie. Widzę powody do optymizmu nie zaprzeczając temu, że czeka nas dużo pracy - ocenił szkoleniowiec.
Czy nie brakowało w Zagłębiu doświadczenia na ławce rezerwowych? - Wyszliśmy tym, czym dysponujemy. Kuba Żubrowski był w pierwszym składzie, podobnie jak Sasa Zivec, ale nie mogli zagrać i nie było za bardzo wyboru. Nikt mnie nie przymusza by grać młodzieżą, ale taka jest przyszłość, kierunek, DNA klubu i moje. Młodzi będą grać, bo są wystarczająco dobry. Tomek Pieńko pokazał, że można zostawić serce i mieć przy tym dużo jakości. Jest tu dużo ciekawej młodzieży i będziemy z tego korzystać - przyznał trener.
W drugiej połowie zadebiutował Martin Dolezal. - Jak każdy zawodnik, Martin potrzebuje czasu. On pierwszy raz wyjechał zagranicę, borykał się z urazami i nie był w pełnym treningu przez cały okres przygotowawczy. Nie miał łatwo grać na trójkę rosłych obrońców, ale potrafi zachować się pod presją, utrzymać i zgrać piłkę. Dajmy mu trochę czasu, wierzę w niego - wyjaśnił Piotr Stokowiec.
W kolejnym meczu KGHM Zagłębia, do dyspozycji Stokowca mają być już Sasa Zivec i Jakub Żubrowski. Wciąż nie będzie on mógł jednak skorzystać z Filipa Starzyńskiego.
Czytaj także:
Karne pomogły Bruk-Bet Termalice
Zobacz tabelę PKO Ekstraklasy