Piłkarz Lechii zadowolony z debiutu. Hamowała go taktyka

PAP/EPA / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: Dino Stiglec i David Stec
PAP/EPA / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: Dino Stiglec i David Stec

W meczu ze Śląskiem Wrocław (wygranym 2:0) w zespole Lechii Gdańsk zadebiutował David Stec. Chwalił go na konferencji prasowej trener Tomasz Kaczmarek. Sam zawodnik jest zadowolony ze swojego występu, chociaż chciałby dawać więcej w ofensywie.

Pełne 90 minut rozegrał David Stec w sobotnim spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Był to dla niego pierwszy oficjalny mecz po przyjściu do Lechii Gdańsk. - Całe spotkanie przebiegło po naszej myśli. Mogliśmy strzelić więcej goli. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że jeśli zagramy na zero z tyłu, to trzy punkty zostaną w Gdańsku. Cieszymy się, że udało się to zrealizować - przyznał Stec.

27-latek zagrał w PKO Ekstraklasie pierwszy raz od ponad roku. - Tęskniłem z Polską. Był to pierwszy mecz, więc nie powiem jeszcze jak bardzo zmieniła się ta liga, ale cieszę się, że jestem z powrotem oraz z faktu, że zaliczyłem taki ładny debiut - podkreślił były zawodnik Pogoni Szczecin.

Trener Tomasz Kaczmarek wspomniał na konferencji prasowej, że w przerwie musiał delikatnie ustabilizować sytuację na prawej stronie swojego zespołu. Joseph Ceesay nie do końca pomagał Stecowi w defensywie. - Śląsk grał wysoko i momentami rzeczywiście było trudno. Myślę, że ze dwa razy zrobiło się groźniej, natomiast w drugiej połowie wyglądało to lepiej - powiedział Stec.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kapitalny gol w wykonaniu piłkarki! Trafiła idealnie

M.in. przez to nowy prawy obrońca Lechii nie mógł za bardzo błysnąć w ofensywie. Wynikało to też z taktyki, ponieważ częściej do akcji włączał się Conrado po drugiej stronie boiska. - Było trochę więcej taktyki. Śląsk grał wahadłami i zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy uważać na bokach. Wiem, że rzadko zapuszczałem się do przodu, ale ważne było dla nas przede wszystkim zagranie na zero z tyłu - zauważył.

- Wiedziałem, że Conrado lubi włączać się do akcji ofensywnych, więc ja musiałem zostawać z tyłu i asekurować. Oczywiście, że sam też chciałem pchać się do przodu, jednak miałem ku temu mniej okazji - podsumował Stec.

CZYTAJ TAKŻE:
Lech Poznań rozpoczyna epokową rundę
Warta Poznań w punkcie wrzenia. Kluczowy mecz już na starcie

Źródło artykułu: