Kibice na treningu Wisły. Brzęczek gasi pożar

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek

Kibice niespodziewanie pojawili się na treningu Wisły Kraków i nie szczędzili gorzkich słów pod adresem piłkarzy. - To spotkanie było zaplanowane - przekonywał Jerzy Brzęczek na antenie Canal+ Premium.

Po dwóch porażkach z rzędu zarząd Wisły Kraków postanowił zmienić trenera. Klub zakontraktował byłego selekcjonera reprezentacji Polski, Jerzego Brzęczka. 50-latek musi zmierzyć się z wieloma problemami.

"Gazeta Krakowska" informowała, że kibice Wisły odwiedzili piłkarzy w ośrodku w Myślenicach i przeprowadzili z nimi rozmowę wychowawczą. Sytuację próbował załagodzić nowy szkoleniowiec - więcej TUTAJ.

Brzęczek odniósł się do tego zdarzenia w programie "Liga+ Extra". - Ja się bardzo cieszę, że taka wizyta przyszła na początku mojej pracy, a nie na końcu. Mam nadzieję, że to jest dobry omen - powiedział żartobliwie.

ZOBACZ WIDEO: Miał zawał serca na boisku! Wrócił do gry

- Wbrew jakimś publikacjom medialnym, nie doszło do przerwania treningu. To spotkanie było zaplanowane. Zdawałem sobie sprawę z tego, że to jest trudna sytuacja dla wszystkich stron - oznajmił.

Krakowianie znaleźli się w trudnym położeniu. Aktualnie "Biała Gwiazda" zajmuje 15. miejsce w tabeli i ma zaledwie jeden punkt przewagi nad strefą spadkową. Brzęczek nie chciał obarczać winą swoich podopiecznych.

- Z mojego punktu widzenia to była również bardzo ważna kwestia, gdzie również mogłem porozmawiać z kibicami i po prostu stwierdzić, że teraz ja biorę całą odpowiedzialność za drużynę. Nie chcę takiej sytuacji, żeby zawodnicy się tłumaczyli. Piłkarze są naprawdę zaangażowani i dają z siebie sto procent - zaznaczył.

Brzęczek zadebiutuje w nowej roli już w poniedziałek (21 lutego). Wisła zagra u siebie z sąsiadującym w tabeli Górnikiem Łęczna. Spotkanie rozpocznie się o godz. 18:00.

Czytaj także:
Maciej Skorża wprost po meczu w Gdańsku. "Wynik jest dla nas okrutny"
Wielka strata Górnika. Podolski czeka na diagnozę

Źródło artykułu: