Jerzy Brzęczek ocenił swój debiut na ławce Wisły Kraków

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Jerzy Brzęczek
zdjęcie autora artykułu

Gorzki był debiut Jerzego Brzęczka na ławce trenerskiej Wisły Kraków. Mimo budzącego niedosyt remisu z Górnikiem Łęczna (0:0), doświadczony trener skupiał się jednak na pozytywach.

- Mam mieszane uczucia, bo za wszelką cenę chcieliśmy wygrać. Myślę, że drużyna to pokazała. W pierwszej połowie stworzyliśmy kilka sytuacji i powinniśmy objąć prowadzenie, ale byliśmy nieskuteczni. To spowodowało nerwowość w dalszej części meczu. Górnik potem zmienił system i zaczął bardziej kontrolować sytuację na boisku. To my jednak byliśmy bliżsi zwycięstwa - powiedział Jerzy Brzęczek.

Mimo wyniku, który trudno uznać za korzystny, były selekcjoner reprezentacji Polski chwalił swoich zawodników za progres w grze. - Tym razem wykreowaliśmy bardzo dużo okazji, zwłaszcza w porównaniu do poprzednich spotkań. Sytuacja w tabeli wpływa na brak spokoju w decydujących momentach. Każdy mógł mieć obawy co do gry Wisły, lecz pokazaliśmy, że mamy potencjał. Teraz najważniejszą kwestią do poprawy jest wykończenie. Trzeba też popracować nad odzyskaniem kontroli w niektórych fragmentach spotkania. Miałem obawy, czy wszystko nad czym pracowaliśmy w tygodniu, znajdzie odzwierciedlenie w meczu, ale ten natłok informacji nie wpłynął negatywnie na zespół. Było sporo momentów, z których jestem zadowolony - dodał.

Co miał do powiedzenia Kamil Kiereś? - Bardzo trudny mecz dla obu drużyn pod względem gatunkowym. Dla nas był on dużą niewiadomą, bo nie wiedzieliśmy jak zagra Wisła po zmianie trenera i w jakim składzie wyjdzie na boisko. Dlatego w przygotowaniach bardziej skupialiśmy uwagę na tym, co wyodrębnić we własnej grze, zwłaszcza że dwa poprzednie spotkania tej wiosny nie były jakieś super w naszym wykonaniu - przyznał szkoleniowiec Górnika.

ZOBACZ WIDEO: Miał zawał serca na boisku! Wrócił do gry

Początkowo łęcznianie mieli pod Wawelem spore kłopoty. - Wiedzieliśmy, że motywacja Wisły będzie spora, ale nie spodziewaliśmy się, że aż taka. W pierwszym kwadransie mogliśmy stracić dwa gole. Mieliśmy wtedy szczęście. Nie potrafiliśmy utrzymać piłki pod presją Wisły. Gdy się stało z boku, miało się wrażenie, że to będą dla nas duże ciężary. Do przerwy nie było rewelacyjnie, lecz potem stopniowo wchodziliśmy we właściwą taktykę - zaznaczył.

Po przerwie animusz "Białej Gwiazdy" był już mniejszy i wtedy beniaminek mógł się pokusić nawet o pełną pulę. - Gole nie padły, dopisujemy punkt, choć w drugiej połowie mogło się dla nas wydarzyć więcej dobrego. Wisła po przerwie nie była już tak groźna jak wcześniej. Tu mogę pochwalić drużynę za konsekwencję taktyczną. Mamy trzeci remis na wiosnę, na razie ciułamy punkty, z drugiej strony zaliczyliśmy szósty z rzędu mecz bez porażki. Chcemy obronić ligę, choć nie jesteśmy w gronie faworytów - zakończył Kiereś.

Czytaj także: Czesław Michniewicz nowym selekcjonerem. Grzegorz Lato komentuje Lubański tak komentuje kontakty Michniewicza z szefem piłkarskiej mafii

Źródło artykułu: