Czerwona kartka po przewrotce. Nuda, a później dwa ciosy w Białymstoku

PAP / Artur Reszko  / Na zdjęciu: Fiodor Cernych (z lewej) i Dawid Szymonowicz (z prawej)
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Fiodor Cernych (z lewej) i Dawid Szymonowicz (z prawej)

W meczu Jagiellonii z Wartą długo musieliśmy czekać na gole. Kiedy padł pierwszy, dla poznaniaków, chwilę później wyrównali białostoczanie. Gospodarze od 25. minuty grali w osłabieniu.

Warta bardzo dobrze weszła w rundę wiosenną, wydostała się strefy spadkowej. Z kolei Jagiellonia gra w kratkę, zagrożona część tabeli zbyt szybko zaczęła się zbliżać do drużyny z Podlasia.

W tygodniu poznaniacy mieli problemy kadrowe, ale udało się wszystkich najważniejszych zawodników na czas postawić na nogi. W zespole gospodarzy zadebiutował pozyskany z Cracovii Filip Piszczek.

Od początku w meczu niewiele się działo. Żadna z drużyn nie zamierzała się otworzyć przed rywalem. Wydawało się, że ciekawiej zrobi się na boisku od 25. minuty. Wówczas starający się uderzać przewrotką Bogdan Tiru kopnął w twarz Michała Kopczyńskiego. Poszkodowany z urazem twarzy do gry już nie wrócił, a Rumun otrzymał czerwoną kartkę.

ZOBACZ WIDEO: Miał zawał serca na boisku! Wrócił do gry

Grając w osłabieniu piłkarze Jagiellonii jeszcze więcej uwagi zaczęli poświęcać defensywie. Z kolei gracze Warty nie kwapili się do zdecydowanego ataku. Stąd też z boiska cały czas wiało nudą. Godnym odnotowania był jedynie strzał w 42. minucie Jaysona Papeau, który uderzył z pola karnego, jednak spudłował. Dwie minuty później z rzutu wolnego z ok. 20 metrów bardzo niecelnie, po drugiej stronie boiska, przymierzył Taras Romanczuk.

Po zmianie stron początkowo starała się atakować Jagiellonia, ale szybko inicjatywę przejęli grający w przewadze goście. Na pierwszego gola w spotkaniu czekać trzeba było do 63. minuty. W polu karnym miejsce do oddania strzału znalazł sobie Miłosz Szczepański. Piłka odbiła się od słupka, ale spadła wprost pod nogi Franka Castanedy, a ten huknął pod poprzeczkę.

Gospodarze odpowiedzieli błyskawicznie. Obrońcy Warty źle wybili piłkę, przejął ją w polu karnym Tomas Prikryl i strzałem przy słupku pokonał zasłoniętego Adriana Lisa.

Remis nie zadowalał żadnej z drużyn, ale to goście grali w przewadze. Nic dziwnego, że podopieczni Dawida Szulczka byli aktywniejsi w ofensywie. Jednak długo nie potrafili sobie wykreować kolejnej okazji bramkowej.

W 83. minucie wygraną Warcie powinien zapewnić Castaneda. Rezerwowy w sytuacji sam na sam z bramkarzem, uderzył obok Zlatana Alomerovicia, ale piłka przeleciała obok słupka. Lepszej okazji żadna z drużyn w potyczce już sobie nie stworzyła i mecz zakończył się remisem.

Jagiellonia Białystok - Warta Poznań 1:1 (0:0)
0:1 - Frank Castaneda 63'
1:1 - Tomas Prikryl 65'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Zlatan Alomerović - Bogdan Tiru, Michał Pazdan, Miłosz Matysik, Bojan Nastić - Taras Romanczuk, Karol Struski (78' Bartłomiej Wdowik) - Przemysław Mystkowski (67' Martin Pospisil), Tomas Prikryl (87' Andrzej Trubeha), Fiodor Cernych (87' Kacper Tabiś) - Filip Piszczek (46' Paweł Olszewski).

Warta Poznań: Adrian Lis - Jan Grzesik, Robert Ivanov, Dawid Szymonowicz, Łukasz Trałka, Konrad Matuszewski (84' Jordan Courtney-Perkins) - Miguel Luis (84' Kajetan Szmyt), Mateusz Kupczak (61' Niilo Maenpaa), Michał Kopczyński (27' Miłosz Szczepański), Jayson Papeau (61' Frank Castaneda) - Adam Zrelak.

Żółte kartki: Struski (Jagiellonia) oraz Kopczyński, Kupczak (Warta).

Czerwona kartka: Tiru (Jagiellonia) /za ostry faul, 25'/.

Sędzia: Damian Kos (Gdańsk).

Czytaj także:
Pogoń nie stanęła na wysokości zadania. "To nie jest przyjemne"
Gol strzelony przewrotką i cenne zwycięstwo Górnika Łęczna w PKO Ekstraklasie

Źródło artykułu: