Tomasz Kędziora musiał uciekać z Kijowa, po tym jak Rosja wypowiedziała wojnę Ukrainie. Przyjaciel piłkarza, Marcin Kamiński z Schalke, opowiadał nam, że zawodnik Dynama ukrywał się ze swoją rodziną w schronie w Kijowie. Pod koniec zeszłego tygodnia Kędziora dotarł do Polski samochodem razem z żoną, Ukrainką. Ich ewakuacja z Ukrainy trwała ponad dobę.
Reprezentant Polski w tym roku nie rozegrał jeszcze żadnego meczu. Rosjanie zaatakowali Ukrainę niedługo po tym, jak zawodnicy Dynama wrócili do Kijowa z okresu przygotowawczego. Z powodu rosyjskiej inwazji liga ukraińska nie wystartowała i została zawieszona. Kędziora po powrocie do Polski przez pierwszy tydzień ćwiczył indywidualnie na obiektach Lecha Poznań.
Rozmowa ze Skorżą
Obrońca trafił do Lecha jako junior w 2010 r. i występował w seniorskiej drużynie "Kolejorza" przez sześć sezonów. To właśnie z Poznania wyjechał do Dynama Kijów. Kędziora zagrał dla drużyny 151 meczów i wywalczył z klubem mistrzostwo Polski w 2015 roku.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 89. minuta, remis i nagle to! Można oglądać bez końca
Dlatego, gdy piłkarz znalazł się w trudnej sytuacji, przedstawiciele Lecha sami zgłosili się do Kędziory i poinformowali zawodnika, że dla niego drzwi do klubu są otwarte. Reprezentant Polski odbył rozmowę z Maciejem Skorżą i trener włączył go do treningów drużyny. We wtorek 8 marca Kędziora po raz pierwszy uczestniczył w zajęciach z całym zespołem Lecha.
Lech jest na "tak"
Jak potwierdziliśmy w Lechu - klub jest otwarty na powrót swojego wychowanka. Dzięki decyzji FIFA, wszyscy zawodnicy z Ukrainy otrzymali możliwość kontynuowania kariery w dowolnym zespole do końca czerwca 2022 roku. Umowa Kędziory z Dynamem obowiązuje jeszcze przez dwa lata (do czerwca 2024 r.) jednak piłkarz może "zamrozić" obecny kontrakt przynajmniej do lata.
Lech od razu określił się w tej sprawie dając do zrozumienia piłkarzowi i jego agentom, że jest na "tak" jeżeli chodzi o powrót Kędziory do drużyny. Zawodnik też bierze ten plan pod uwagę, ale dostał czas na podjęcie decyzji. Nikt ze strony klubu nie wywiera na Kędziorze presji.
Obie strony - Lech i agenci zawodnika - rozpoczęli już wstępne rozmowy, ale kadrowiczem interesują się też zagraniczne kluby.
Inne opcje
- Klaruje się, gdzie Tomek ostatecznie zagra. Są też inne opcje - mówi nam Tomasz Magdziarz z "Fabryki Futbolu". - Sytuacja jest bardzo specyficzna. Wielu piłkarzy jest teraz dostępnych poza oknem transferowym, co zainteresowało wiele drużyn. Na pewno będziemy chcieli podjąć decyzję jak najszybciej. Tomek potrzebuje regularnej gry - komentuje przedstawiciel zawodnika.
A Kędziora to na rynku międzynarodowym doświadczony zawodnik. W Dynamie Kijów rozegrał 180 meczów, od pięciu lat regularnie występuje w Lidze Europy i Lidze Mistrzów. Dodatkowo jest etatowym reprezentantem Polski. Dla Biało-czerwonych zagrał 26 razy.
- Patrzymy oczywiście na opcję krótkofalową, czyli do czerwca, ponieważ takie zasady gry dyktują nam przepisy - Magdziarz kontynuuje wątek przyszłości swojego piłkarza. - Co wydarzy się później, latem? Nikt tego nie wie. Nie są to oczywiście optymalne warunki do przeprowadzenia transferu, ale robimy, co możemy - tłumaczy nasz rozmówca.
Magdziarz docenia też postawę Lecha. - Klub zachował się super. Taka pomoc jest Tomkowi bardzo potrzebna - dodaje.
"Kolejorz" jest w tym sezonie głównym faworytem do wywalczenia mistrzostwa Polski. Obecnie drużyna Macieja Skorży jest na trzecim miejscu w lidze i traci punkt do pierwszej Pogoni. Lech przez większą część rozgrywek był liderem tabeli ekstraklasy.
FIFA zwleka
Kędziora został powołany na najbliższe zgrupowanie reprezentacji Polski, które rozpocznie się 20 marca. Dalej nie wiadomo jednak, czy nasza kadra zagra w finale baraży o mistrzostwa świata w Katarze w 2022 roku. Wydawało się, że po zawieszeniu rosyjskich drużyn na arenie międzynarodowej, Biało-czerwoni wygrają z Rosją walkowerem i 27 marca w Chorzowie zmierzą się ze zwycięzcą pary Czechy - Szwecja. FIFA dalej nie postanowiła, czy wykluczy Rosję z eliminacji, czy jednak przełoży jej mecz z Polską na inny termin.
Legendarny ukraiński trener był tam 9 lat. "Płakać się chce"
Co z meczem Rosja - Polska? W PZPN irytacja