Trener Czesław Michniewicz ogłosił w poniedziałek zagraniczne powołania na marcowe zgrupowanie kadry. Na liście zabrakło m.in. Damiana Szymańskiego, który na co dzień występuje w greckim AEK Ateny. Jego miejsce zajęli Sebastian Szymański i Jacek Góralski.
- Nie było żadnego kontaktu ze strony trenera Michniewicza. Z mojej perspektywy trochę słabo, ale muszę przyjąć to na klatę i dalej robić swoje. Staram się, jak mogę - mówi Damian Szymański w rozmowie z portalem weszlo.com.
- To nie znaczy, że się na kogoś obrażam. Każdy trener ma prawo do swoich wyborów, do swojej koncepcji i ja to szanuję. Trzymam kciuki za drużynę, będę kibicował, żeby awansowała na mundial - podkreśla.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 89. minuta, remis i nagle to! Można oglądać bez końca
Pomocnik miał swoje chwile chwały w reprezentacji Polski, gdy strzelił gola Anglikom. Bardzo w niego wierzył trener Paulo Sousa, który regularnie na niego stawiał. Sam Szymański w samych superlatywach wypowiada się na temat portugalskiego szkoleniowca. Nie chce jedynie mówić o rozstaniu.
- Wiem, jak wielu go postrzega po odejściu, ale ja go naprawdę doceniam i szanuję. Postawił na mnie i zaufał. [...] Trochę trenerów już w swoim życiu miałem i mówiąc szczerze, w aspekcie taktycznym z lepszym od niego nie pracowałem. Sousa naprawdę zna się na rzeczy. Co do rozstania z kadrą, nie chcę tego komentować, to jego sprawa - zaznacza.
Saga związana z odejściem Paulo Sousy z reprezentacji Polski rozpoczęła się pod koniec grudnia. Ostatecznie kontrakt Portugalczyka został rozwiązany przez PZPN, a szkoleniowiec trafił do Flamengo Rio de Janeiro.
- To dla entuzjazmu, wielkości klubu, możliwości zdobywania tytułów i ciągłego pisania kolejnych stron w historii Flamengo. To okazja, której nie mogłem przepuścić - tłumaczył Sousa.
Czytaj również:
Lewandowski powiedział "dość"!
Lewandowski straci miliony