O krok od sensacji w Krakowie! Lech uratował wynik w ostatniej akcji!

PAP / Łukasz Gągulski / Piłkarz Wisły Kraków Momo Cisse (P) i Michał Skóraś (L) z Lecha Poznań
PAP / Łukasz Gągulski / Piłkarz Wisły Kraków Momo Cisse (P) i Michał Skóraś (L) z Lecha Poznań

Wisła grała bardzo dobry futbol, Lech miał spore problemy. Krakowianie witali się już z gąską, gdy w ostatniej akcji meczu "Kolejorz" uratował remis 1:1. Dużo się działo na stadionie przy ul. Reymonta.

Wisła i Lech są na różnych biegunach PKO Ekstraklasy, ale tej różnicy w ogóle nie było widać na boisku. "Biała Gwiazda" starała się nadawać ton od samego początku. Agresywny pressing i szybka gra skrzydłami - to była dobra metoda na "Kolejorza", który wydawał się zaskoczony takim obrotem spraw. Goście mieli problem z wyjściem z własnej połowy.

Choć to Lech stworzył jako pierwszy groźną okazję (strzał Michała Skórasia z ostrego kąta obronił Mikołaj Biegański), to później bliżej gola była Wisła. Najpierw z bliska nie trafił Joseph Colley, później o milimetry pomylił się Zdenek Ondrasek. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Czech dostał dobrą piłkę od Stefana Savicia i przymierzył piłkę w samo okienko bramki Lecha. Futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki.

Prowadzenie krakowian było mimo wszystko sensacją, nawet jeśli robili dobre wrażenie. Lech nie miał za bardzo pomysłu, jak przełamać wiślaków. Nie wychodziło za bardzo granie kontrą, ani atakiem pozycyjnym. Wszystko odbijało się od obrony jak od ściany lub bronił Biegański.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kobiety nie potrafią strzelać? Po tym filmie zmienisz zdanie

W drugiej części mecz był intensywniejszy, mieliśmy praktycznie grę akcja za akcję. Wisła dzielnie się broniła i potem odważnie atakowała. Nawet strzeliła drugiego gola, ale sędzia nie uznał trafienia Colleya. Po analizie VAR stwierdził, że Ondrasek faulował bramkarza w polu karnym.

Ostatnie kilkanaście minut to była pełna dominacja Lecha, ale nie potrafił oddać celnego strzału. Nieznacznie mylili się Mikael Ishak, Filip Marchwiński i Dani Ramirez. Bramka Wisły była jak zaczarowana.

Niesieni dopingiem gospodarze dowieźli prowadzenie 1:0 i byli bardzo blisko sprawienia sensacji, ale stracili gola w ostatniej akcji meczu. Adriel Ba Loua zagrał płasko z lewej strony, a Antonio Milić zachował się jak rasował snajper, oszukując bramkarza strzałem piętą.

Remis 1:1 jest nieszczęśliwy dla Wisły, a zwycięski dla Lecha. Niemniej ten punkt obie strony powinny szanować.

Możliwe, że Lech stracił stopera. Bartosz Salamon w samej końcówce nabawił się kontuzji po starciu z jednym z rywali. Schodził z boiska w towarzystwie lekarzy, utykał. A to wszystko na oczach selekcjonera, Czesława Michniewicza. Prawdopodobnie szykował dla niego powołanie do reprezentacji.

Wisła Kraków - Lech Poznań 1:1 (1:0)
1:0 - Zdenek Ondrasek 43'
1:1 - Antonio Milić 90+8'

Wisła: Mikołaj Biegański - Konrad Gruszkowski (90' Maciej Sadlok), Joseph Colley, Michal Frydrych, Matej Hanousek - Marko Poletanović, Enis Fazlagić - Stefan Savić (66' Piotr Starzyński), Luis Fernandez (66' Nikola Juveljić), Momo Cisse (80' Sebastian Ring) - Zdenek Ondrasek (90' Elvis Manu).

Lech: Filip Bednarek - Joel Pereira (82' Alan Czerwiński), Bartosz Salamon, Antonio Milić, Pedro Rebocho - Radosław Murawski (46' Pedro Tiba), Jesper Karlstrom - Dawid Kownacki (73' Adriel Ba Loua), Joao Amaral (59' Dani Ramirez), Michał Skóraś (73' Filip Marchwiński) - Mikael Ishak.

Żółte kartki: Fernandez, Cisse (Wisła), Skóraś, Kownacki (Lech).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski.

Czytaj też:
Kombinacje trenera Jagi nie pomogły
Emocje w końcówce we Wrocławiu

Źródło artykułu: