"Ryzykowny poker". Niemcy ujawniają, w co gra Bayern z Lewandowskim
Bayern Monachium celowo zwleka z zaproszeniem Roberta Lewandowskiego do rozmów na temat nowego kontraktu. Niemcy podjęli ryzykowną grę, w której jednym z bohaterów jest Erling Haaland.
Postawa niemieckiego klubu dziwi kibiców. Bawarczycy sporo ryzykują, bo za chwilę "Lewy" może stracić cierpliwość i podejmie decyzję o zmianie klubu. Portal Sport1 zdradza, o co w tym wszystkim chodzi.
"Bayern jest ostrożny i dlatego świadomie podejmuje ryzyko ws. Lewandowskiego. Ich najlepszy strzelec już zarabia w granicach maksymalnej pensji, czyli 25 mln euro, co jest głównym problemem w obliczu rozmów kontraktowych, które jeszcze się nie odbyły. (...) Nawet w czasach pandemii koronawirusa jego agent będzie się domagać podwyżki dla światowej klasy piłkarza" - piszą Niemcy.
Nie jest tajemnicą, że monachijczycy nie chcą płacić swoim najlepszym piłkarzom powyżej 25 mln euro. W przypadku reprezentanta Polski musieliby zatem zrobić wyjątek i złamać swoją zasadę. Dlatego biorą Roberta i jego agenta na przeczekanie, aby potem mieć lepszą pozycję podczas negocjacji.
W międzyczasie mistrz Niemiec robi podchody pod Erlinga Haalanda. To on miałby przyjść w miejsce Polaka, ale problemem są... pieniądze. W tej chwili Bayern nie jest w stanie sprostać oczekiwaniom finansowym norweskiego napastnika.
Wszystko wskazuje na to, że jeszcze minie trochę czasu, zanim w kwestii Lewandowskiego coś się wyjaśni. Na razie Bayern stara się wysyłać sygnały, że chce na dłużej swoją największą gwiazdę, ale jak najmniejszym kosztem.
Najnowsze informacje ws. stanu zdrowia "Lewego". Wiadomo, kiedy powróci do treningów >>
"Brak szacunku". Gęstnieje atmosfera wokół Lewandowskiego >>