Kontuzja Kamila Glika nie jest poważna. 34-latek uporał się z drobnymi problemami i w niedzielę trenował z resztą drużyny narodowej. Wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że doświadczony stoper zagra przeciwko Szwecji w finale baraży.
Przed kluczowym spotkaniem Glik wziął udział w konferencji prasowej wraz z Czesławem Michniewiczem. - Jeśli chodzi o zdrowie, to mam nadzieję, że jest wszystko ok. Dzisiaj miałem cały trening z drużyną. W zasadzie tylko 1-2 miałem jakiś problem z mięśniem dwugłowym. Wydawało mi się, że to było tylko przeciążenie. Na moje szczęście nie mam dużego doświadczenia, jeśli chodzi o kontuzje mięśniowe, więc dla mnie to też była jakaś nowość. Czuje się dobrze i wydaje mi się, że będę do dyspozycji trenera - przekazał.
- To jest dla nas wielkie święto. Takie mecze wywołują tylko i wyłącznie pozytywne emocje. Staramy się nimi zarażać naszych kolegów, aby również podchodzili tak do tego meczu. Dla takich meczów gra się w piłkę. My jako drużyna oczywiście staramy się trenerowi pomagać, trener również nam, bo zawsze jest świetnie przygotowany pod względem taktyki, ale to my wychodzimy na boisko i musimy wykonać naszą pracę - dodał.
- Dla mnie osobiście jest to spełnienie marzeń, żeby awansować z naszą reprezentacją na czwarty kolejny turniej z rzędu. Jeśli chodzi o przygotowanie mentalne, to reprezentacja Polski nigdy takiego meczu nie grała, a na pewno nie w ostatnich kilkunastu latach. Jest to jeden suchy mecz, który będzie o wszystkim decydował, ale to jest sprawa bardzo indywidualna - tłumaczył.
Glik poruszył kwestię swojej przyszłości. - Jeśli po tym mundialu, na który jestem przekonany, że pojedziemy, dalej będę potrzebny tej reprezentacji, to oczywiście w niej będę dalej grał. Dlaczego mam rezygnować z czegoś, co mi cały czas sprawia przyjemność i być może dalej jestem potrzebny reprezentacji? Absolutnie się nad tym nie zastanawiam. Wiem, że czasu nie oszukamy. Kolejny mundial jest za cztery lata, więc to jest kawałek czasu. Być może jeszcze jest szansa zagrać następne mistrzostwa Europy. Nie zaprząta mi to głowy, co będzie. Sądzę, że starsi zawodnicy nie wybiegają w przyszłość i nie myślą o tym, co będzie za rok, dwa, trzy, bo to życie pokaże. Myślę, że dzisiaj absolutnie nikt się nad tym nie zastanawia - odpowiedział.
Defensor został zapytany o założenia taktyczne na zbliżający się mecz. - Myślę, że to jest pytanie do pana, który siedzi obok i będzie dobrze wiedział, jak zagramy - powiedział i wskazał na selekcjonera. - Wychodziłem na mecz w Glasgow, jakby to był mecz najważniejszy i swoimi interwencjami nie oszczędzałem się. Grałem na sto procent i dla mnie to był mecz taki, jak każdy inny. Nie miałem żadnych myśli z tyłu głowy, że za kilka dni mamy kolejny mecz teoretycznie o wiele ważniejszy. Jeśli chodzi o sprawy typowo taktyczne, personalia, to jest boss, który decyduje - kontynuował.
Gracz Benevento Calcio z respektem wypowiadał się o Zlatanie Ibrahimoviciu. - Na pewno Zlatan swoją osobowością na ławce czy na boisku potrafi zrobić różnicę, natomiast nie jest to też mój jakiś debiut w meczach przeciwko niemu, bo mieliśmy przez wiele lat okazję mierzyć się na boiskach Serie A. Zawodnik z dużą osobowością, który dla tej drużyny jest bardzo potrzebny, nawet, jeśli go nie ma na boisku. Jest wartością dodaną dla całej reprezentacji. Moje osobiste doświadczenia z nim są różne. Gdy grałem w Torino, to wiele razy się potykaliśmy, jak grał w Milanie, później w momencie, jak grał w Paryżu, to nie mieliśmy okazji do spotykania się, natomiast we Włoszech spotkania były słodko-gorzkie. Grałem przeciwko świetnemu zawodnikowi, przeciwko wielkiej drużynie, jaką jest Milan - ocenił.
Na ubiegłorocznych mistrzostwach Europy Polska przegrała 2:3 ze Szwecją. - Większość z nas, a przynajmniej ja staram się nie rozmyślać o tym, jaki to był mecz. Każdy mecz pisze swoją historię i akurat los dał nam szansę rewanżu, tym razem u nas w domu w meczu o wielką stawkę. Jestem przekonany, że to my wyjdziemy obronną ręką z tego spotkania i będziemy mogli świętować awans na kolejną dużą imprezę - oznajmił.
- Nie wiem, która reprezentacja jest dla nas łatwym rywalem, bo generalnie z nikim nie gra się łatwo. Nie przypominam sobie jednej reprezentacji, z którą byśmy bez problemu notorycznie wygrywali, nie licząc, z całym szacunkiem reprezentacji San Marino czy Andory. Trener przyjął taką strategię, żeby nie przypominać nam o tym meczu, bo to nie są najlepsze wspomnienia. Gramy trochę inaczej, nie chcieliśmy rozdrapywać ran. Po Euro każdy z nas indywidualnie analizował to, co się wydarzyło. Analizowaliśmy mecz Szwecji z Czechami czy jeszcze wcześniejsze, z eliminacji - wspominał.
- Bez dwóch zdań Forsberg jest ważnym ogniwem tej reprezentacji, nie koncentrowaliśmy się tylko na nim. Mają naprawdę kilku świetnych zawodników, więc myślę, że koncentrowanie się tylko na jednym zawodniku byłoby dużym błędem. Staramy się tak o tym nie myśleć. Pojechanie na mundial wcale nie jest oczywiste. Z całym szacunkiem dla naszej historii, ale przede wszystkim nie jeździliśmy zbyt często na mistrzostwa Europy, na mundiale częściej, ale na Euro nie. W 2018 roku mundial może nie wyglądał do końca tak, jak chciałem, bo nie byłem do dyspozycji od pierwszego meczu w stu procentach. Na pewno marzę o tym, że jechać na czwartą dużą imprezę z rzędu, co byłoby dużą sprawą - uzupełnił.
Reprezentacja Polski zamierza zrewanżować się Szwecji. Zwycięzca wtorkowego spotkania zapewni sobie awans na mistrzostwa w Katarze. Początek meczu zaplanowano na godz. 20:45. Transmisja będzie dostępna na antenach TVP 1, TVP Sport, a także Polsatu Sport Premium 1. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Czytaj także:
Były reprezentant Polski przestrzega: O tym musimy zapomnieć
Kapitan Szwedów przestrzega swój zespół. "Musimy na niego uważać"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: naprawdę tak chciał czy... mu zeszło?!