Biało-Czerwoni wywalczyli awans na mundial dzięki bramkom Roberta Lewandowskiego z rzutu karnego, a także Piotra Zielińskiego.
- Stadion Śląski wciąż ma magię, która daje naszej reprezentacji dużą przewagę. Nie był to jakiś wielki mecz, ale zespół udźwignął jego ciężar i za to należą mu się wielkie gratulacje. Teraz można się zastanawiać, czy warto wrócić na Stadion Narodowy. Może lepiej byłoby grać o stawkę w Chorzowie - powiedział WP SportoweFakty Grzegorz Lato.
Nie od razu było pięknie
- Oceniając na chłodno, w pierwszej połowie Szwedzi byli od naszych lepsi. Bramka z rzutu karnego była dla nich potężnym ciosem. Potem sami pomogli Polakom przy drugim golu. To pokazuje, że przewaga w polu bywa kompletnie nieważna - dodał król strzelców MŚ 1974.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: naprawdę tak chciał czy... mu zeszło?!
Polska kadra czeka teraz na przeciwników w fazie grupowej turnieju głównego. Zdaniem Laty ich zestaw może mieć decydujące znaczenie.
- Życzę reprezentacji lepszych wyników niż na poprzednich mundialach, które do udanych nie należały - przyznał. - Czy nas na nie stać, teraz nie jesteśmy w stanie tego powiedzieć. Trzeba poczekać na losowanie. Dopiero po nim można pospekulować. Czasu na dobre przygotowanie do mistrzostw jest sporo i trzeba go naprawdę dobrze wykorzystać.
Czesław Michniewicz jak dobry strażak
Obecny selekcjoner przejął kadrę w trybie awaryjnym po niespodziewanej rejteradzie Paulo Sousy, ale wykonał zadanie znakomicie, udowadniając, że do osiągnięcia dobrego wyniku wcale nie trzeba wielu miesięcy pracy.
- Powiem to, co mówiłem już wielokrotnie: wielkie rzeczy z kadrą zawsze robili Polacy - Kazimierz Górski, Jacek Gmoch czy Antoni Piechniczek. Po raz kolejny przekonaliśmy się, żeby stawiać na swoich. Gdy zatrudniano Paulo Sousę, wielu było zachwyconych i popierało ten wybór. Czas pokazał, czy mieli rację - zakończył Lato.
Czytaj także:
Ukraina na mundialu bez gry? Czesław Michniewicz zabrał głos
Warta Poznań walczy o nowy stadion. Spotkanie na najwyższym szczeblu