Kompromitacja Palmeriego. Środowisko piłkarskie jest zniesmaczone

Informacja o śmierci Mino Raioli wstrząsnęła kibicami. Jak się później okazało, Tancredi Palmeri wprowadził czytelników w błąd. Na dziennikarza spadła fala krytyki, Cesc Fabregas postanowił dorzucić swoje trzy grosze.

Rafał Szymański
Rafał Szymański
Mino Raiola PAP/EPA / Na zdjęciu: Mino Raiola
Mino Raiola jest jednym z najsłynniejszych agentów piłkarskich na świecie. 54-latek reprezentuje takie gwiazdy jak między innymi Zlatan Ibrahimović, Paul Pogba czy Erling Haaland. Włoskie media pospieszyły się, przekazując informację o jego śmierci.

Agent w dalszym ciągu walczy o życie, tymczasem Tancredi Palmeri zdążył go "uśmiercić" za pośrednictwem mediów społecznościowych. Współpracownik beIN Sports w czwartek skompromitował się na całego i postanowił zawiesić swoją działalność na Twitterze.

Palmeri kolejny raz podał niesprawdzone informacje, co spotkało się z oburzeniem środowiska. Nie trzeba było długo czekać na reakcję Cesca Fabregasa, Hiszpan nie zostawił na nim suchej nitki.

"Proszę pamiętać, że ten człowiek ma rodzinę. Znam jego syna od kilku lat i ta wiadomość jest nieprawdziwa. Proszę o szacunek, nie wszystko jest dozwolone" - napisał Fabregas.

Lekarz Raioli zabrał głos w tej sprawie. - Jestem oburzony telefonami od pseudodziennikarzy, którzy spekulują na temat życia człowieka, który o nie walczy - mówił Alberto Zangrillo, cytowany przez agencję ANSA.

Dziennikarz próbował usprawiedliwić swoje zachowanie. "Cześć Cesc. Nigdy nie chciałbym skorzystać na takiej sprawie. Może przeczytałeś o tym najpierw u mnie, ale napisałem na Twitterze po tym, jak doniosły o tym największe włoskie media. W każdym razie przepraszam" - tłumaczył.

Zresztą Zbigniew Boniek też zreflektował się po czasie. "Śmierć Mino spowoduje wojnę na rynku menadżerskim..." - stwierdził były prezes PZPN. "Tylko niech najpierw ustalą czy biedny Mino umarł czy nie" - dodał później.

Michał Borkowski przypomniał, że to nie była pierwsza pomyłka Włocha. "Palmeri tradycyjnie przestrzelił wymyślając/kopiując newsy. Tylko tym razem wziął się za poważniejszy temat niż transferowe bzdury, więc poza tradycyjnym skasowaniem, postanowił napisać, że... to nie jego news, tylko przepisał. Oczywiście źródło dodał dopiero po wtopie. Śliski typ" - podsumował.

Czytaj także:
Oficjalnie: Adrian Mierzejewski ma nowy klub
Szymon Marciniak. Od gróźb do finału europejskich pucharów

ZOBACZ WIDEO: Piekielnie ważny miesiąc dla Milika. "Dwa cele są proste"
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×