Z matematycznego punktu widzenia Legia Warszawa jeszcze nie utrzymała się w lidze na kolejny sezon. Przewaga nad strefą spadkową wynosi siedem punktów, a do rozegrania pozostały jeszcze cztery kolejki. Teoretycznie wszystko jest więc możliwe i w stołecznym klubie nikt nie myśli o tzw. grze na pół gwizdka w końcowej fazie rozgrywek.
- Uczulaliśmy zawodników, że nie mamy jeszcze stuprocentowego utrzymania. Chcemy je sobie zapewnić jak najszybciej. Musimy zrobić wszystko, żeby wygrać w sobotę - powiedział na konferencji prasowej Inaki Astiz, asystent Aleksandara Vukovicia, który nagle musiał wyjechać z powodów osobistych.
Sobotni mecz Legii w Mielcu zapowiada się bardzo ciekawie. Jeszcze parę tygodni temu wydawało się, że Stal Mielec jest pewna utrzymania, miała sporą przewagę nad czerwoną strefą, ale w 2022 roku zespół prowadzony przez Adama Majewskiego spisuje się wprost beznadziejnie. To zdecydowanie najgorszy zespół w PKO Ekstraklasie - w rundzie wiosennej zdobył tylko pięć punktów.
ZOBACZ WIDEO: Idą zmiany w Lechii. Czy klubowi grozi niedawny scenariusz Wisły?
- Stal nie ma dobrej serii. To dobry moment, żeby tam pojechać i zgarnąć pełną pulę, choć zdajemy sobie sprawę, że jeśli gospodarze nie wygrają, będą mieć kłopoty. Zrobią wszystko, żeby do tego nie dopuścić - przekonuje Astiz.
W ligowej tabeli Legia ma o trzy punkty więcej niż Stal. - To nie jest miejsce dla takiego klubu jak Legia. Ten rok był dla nas o wiele gorszy - dodał Hiszpan.
Zarówno dla niego, jak i trenera Vukovicia są to ostatnie miesiące w zespole ustępujących mistrzów Polski. Od sezonu 2022/23 w Legii będzie nowy pierwszy trener i sztab szkoleniowy. - Nie myślimy o tym. Zostały nam cztery mecze i chcemy zająć jak najwyższe miejsce w tabeli. Co będzie, to będzie. Decyzja zapadnie z góry. My skupiamy się na boisku, bo tylko na to mamy wpływ - podsumował Astiz.
Początek meczu Stal Mielec - Legia Warszawa w sobotę o godz. 20.
CZYTAJ TAKŻE:
Jesus Jimenez, była gwiazda Górnika: W Toronto czuję się znakomicie. Z Polski brakuje mi jednego
To byłaby ogromna strata dla Rakowa. "Już teraz miał lukratywną ofertę"