Wysłał rodzicom zdjęcia z Buczy. Przerażające, co od nich usłyszał

Getty Images / Craig Mercer/MB Media / Pavlo Bahmut/ Ukrinform/Future Publishing  / Na zdjęciu: Aleksandr Chackiewicz, na małym zdjęciu: ekshumacja masowych grobów w Buczy
Getty Images / Craig Mercer/MB Media / Pavlo Bahmut/ Ukrinform/Future Publishing / Na zdjęciu: Aleksandr Chackiewicz, na małym zdjęciu: ekshumacja masowych grobów w Buczy

Jego relacje z rodzicami podczas trwającej wojny na Ukrainie są bardzo trudne. Ci twierdzą, że atak na Kijów to działania banderowców. Chcieli, by wrócił na Białoruś, ale ten wprost powiedział, że tego nie zrobi.

W tym artykule dowiesz się o:

Od wielu dni Rosja toczy wojnę w Ukrainie. Wojska Władimira Putina wciąż spotykają się z wielkim oporem i pojawia się coraz więcej głosów, że nie osiągną zakładanych celów.

Niestety, każdego dnia giną cywile, a na miasta spadają bomby. Temu wszystkiemu z daleka przygląda się Aleksandr Chackiewicz, który jest legendą Dynama Kijów.

48-latek pochodzi z Białorusi. Grał w tamtejszej reprezentacji, a potem był jej selekcjonerem. W kraju rządzonym przez Aleksandra Łukaszenkę wciąż mieszkają jego rodzice.

Szkoleniowiec nie ukrywa, że jego relacje z rodzicami są bardzo trudne. W rozmowie z serwisem sport24.ua powiedział, że jego rodzice są pewni niewinności Rosjan. Wysłał im nawet fotki z Buczy, ale i tak nie zmienili zdania.

Choć Zdjęcia zbiorowych mogił i ciał na ulicach wstrząsnęły całym światem. Wszyscy zobaczyli bestialstwo Rosjan i ich wojenne zbrodnie. Wszystko w mieście oddalonym 50 kilometrów od Kijowa.

- Nie chcę, aby ktokolwiek stanął w obliczu sytuacji, w której rodzice nie wierzą swoim dzieciom. Wysłałem rodzicom zdjęcia z Buczy i Gostomel, ale poprosili o zaprzestanie, bo mają inne informacje o tej sytuacji - zaznaczył.

Chackiewicz stara się rozumieć, że jego bliscy są ogłupieni przez propagandę. Na temat Ukrainy wiedzą tylko to, co usłyszeli w telewizji, a w białoruskich mediach nikt nie mówi, że sąsiedni kraj został zbrojnie napadnięty.

- Uważają, że atak na Kijów to działania neonazistów i banderowców. Już o tym nie rozmawiamy. Martwię się o ich zdrowie, ich wnuki i prawnuki. Chcą, żebym wrócił na Białoruś, ale powiedziałem, że nie zmienię białoruskiego paszportu i będę mieszkał na Ukrainie - dodał szkoleniowiec, który rok temu odszedł z rosyjskiego drugoligowca.

- Rozmawiałem z kilkoma ludźmi, z którymi pracowałem w Rotorze Wołgograd. Wysyłam im zdjęcia i filmy, ale oni twierdzą, że w Rosji tego nie widać. Mówią, że wojna toczy się tylko na terenach donieckiej i ługańskiej republiki i że jest to "operacja specjalna" - mówił ostatnio (więcej --> TUTAJ).

Zobacz także:
"Za wszelką cenę". Nowe informacje nt. przyszłości Zielińskiego
Jesus Jimenez, była gwiazda Górnika: "W Toronto czuję się znakomicie. Z Polski brakuje mi jednego"