Reprezentacja Polski pod koniec marca miała najważniejsze spotkanie w ostatnim czasie, bowiem o mistrzostwa świata w Katarze. Mimo niezapowiedzianej zmiany szkoleniowca, Biało-Czerwoni pokonali Szwecję na Stadionie Śląskim w Chorzowie 2:0.
Doszło tym samym do rewanżu za porażkę na Euro 2020 sprzed kilku miesięcy. Zwycięstwo smakowało więc jeszcze lepiej. Kibicom na pewno nie spodobają się jednak słowa trenera Skandynawów, Janne Anderssona.
Zdaniem szkoleniowca Polakom pomogły dwa czynniki w tym m.in. wojna, która wybuchła w Ukrainie pod koniec lutego. - Wszyscy zgodzimy się, że to było dość trudne losowanie. Potem nadeszła straszna wojna, która dała Polsce przewagę - powiedział Andersson cytowany, przez portal aftonbladet.se.
ZOBACZ WIDEO: Piekielnie ważny miesiąc dla Milika. "Dwa cele są proste"
Ale to nie wszystko, ponieważ wielu reprezentantów Szwecji miało przyjechać na zgrupowanie "z obniżoną samooceną". Spowodowane było to ich sytuacją w klubach, która nie napawała wtedy optymizmem.
- [Po meczu z Czechami] mieliśmy kilka dni na zbudowanie pewności na mecz z Polską. Ponownie stworzyliśmy wystarczająco sobie dużo okazji, aby objąć prowadzenie w tym meczu, ale nie zrobiliśmy tego. To, co wpłynęło na nas ogromnie, bardziej niż kiedykolwiek, to gra zawodników w ich klubach - powiedział.
- Jeśli grasz tydzień w tydzień, po prostu grasz dalej, tak jak jeśli masz szansę na bramkę, zwykle je zdobywasz - dodał.
Reprezentacja Szwecji tegoroczny mundial w Katarze obejrzy w telewizji. Za to
zespół Czesława Michniewicza już 22 listopada rozpocznie walkę na prestiżowym turnieju w grupie C od spotkania z Meksykiem.
Zobacz też:
Media: Robert Lewandowski naciska na władze FC Barcelona
Miliard euro na transfery. Pep Guardiola wciąż nie zrealizował celu