Trener grzmi po meczu. "Dla mnie to jedna wielka żenada"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: piłkarz Lechii Gdańsk Michał Nalepa (tył) i Maksymilian Sitek (przód) z PGE FKS Stali Mielec
PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: piłkarz Lechii Gdańsk Michał Nalepa (tył) i Maksymilian Sitek (przód) z PGE FKS Stali Mielec
zdjęcie autora artykułu

Stal Mielec przegrała w Gdańsku z Lechią 2:3, jednak nie brakowało kontrowersji, szczególnie w doliczonym czasie gry. Dla Adama Majewskiego, jego zespół zremisował to spotkanie. Trener mielczan nie gryzł się w język.

Piłkarze Stali Mielec przegrywali w Gdańsku 0:2, doszli Lechię na 2:2, by wypuścić punkty w końcówce. - Nie wiem, czy komentować mecz czy sytuację z ostatnich sekund meczu. Dla mnie zakończył się on wynikiem remisowym 2:2, taka była pierwsza decyzja sędziego. Jeśli chodzi o mecz, to w pierwszej połowie Lechia była zespołem zdecydowanie lepszym i uzyskała prowadzenie, mogła prowadzić więcej i wydawało się, że może wygrać więcej. Brawa dla drużyny, bo wróciliśmy do meczu i mieliśmy 1-2 sytuacje - powiedział Adam Majewski na pomeczowej konferencji prasowej.

- Co do decyzji końcowych, to może należał nam się rzut karny. Może to my byliśmy bliżsi wygrania niż zremisowania tego spotkania. Nie wiem jakie są przepisy, ale to dla mnie jedna wielka żenada, że decyzja jest podjęta i cofnięta. Gratuluję zwycięstwa Lechii, ale dla mnie mecz zakończył się wynikiem remisowym - przekazał.

Mielczanie nieoczekiwanie potrafili wrócić do gry. - Ironicznie mógłbym powiedzieć, że obojętnie co nie zrobicie, to i tak nie wygracie. Oczywiście żartuję. Mamy pewne braki wobec piłkarzy Lechii, byliśmy spóźnieni, ale wszystko postawiliśmy na jedną kartę - albo strzelimy szybko bramkę kontaktową, albo tracimy kolejne bramki. Braki nadrabialiśmy zespołowością i charakterem. Jestem bardzo dumny z postawy drużyny, bo udało się szybko strzelić bramkę. Lechia dokonywała zmian, ale opadła z sił. My chcieliśmy wygrać mecz, nie broniliśmy remisu, ale stało się, jak stało - przyznał Majewski.

Z czego wynikała tak słaba pierwsza połowa w wykonaniu Stali? - Do 45. minuty byliśmy w Gdańsku na plaży, ale udało nam się podnieść. Oczywiście, Lechia miała kilka akcji, ale brakowało u nas komunikacji. Nic nie ujmując nam, w Lechii jest wielu doświadczonych zawodników. Dobrze, że nie straciliśmy wcześniej trzech bramek, ale też mieliśmy szansę Grzegorza Tomasiewicza. Nie byliśmy zespołem słabszym, tylko lepszym w drugiej połowie. Może komuś nie pasuje, by Stal Mielec utrzymała się w PKO Ekstraklasie, ale my walczymy - podsumował trener.

Czytaj także:  Nowe wieści w sprawie Boruca  Cracovia nie zagra dla Lecha

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol jak z... gry komputerowej! Nie było czego zbierać

Źródło artykułu:
Czy zgadzasz się z opinią Adama Majewskiego?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (0)