W tym artykule dowiesz się o:
10. Wyjazd Pazdana i exodus najzdolniejszych
28 lutego zimowe okno transferowe w Polsce zostało zamknięte. Jak co pół roku, z Lotto Ekstraklasą pożegnali najzdolniejsi Polacy z potencjałem reprezentacyjnym. Damian Szymański przeniósł się z Wisły Płock do Achmata Grozny, Przemysław Frankowski zamienił Jagiellonię Białystok na Chicago Fire, a Karol Świderski ze stolicy Podlasia przeprowadził się do Salonik, wiążąc się ze zmierzającym po mistrzostwo Grecji PAOK.
Czytaj również -> Świetny początek Karola Świderskiego w Grecji
Drenaż Lotto Ekstraklasy kontynuują Włosi. Szymon Żurkowski z Górnika Zabrze, Sebastian Walukiewicz z Pogoni Szczecin i Filip Jagiełło z Zagłębia Lubin podpisali kontrakty odpowiednio z Fiorentiną, Cagliari i Genoą, ale przeniosą się do nowych klubów dopiero w lipcu.
W końcu na emigrację udał się Michał Pazdan. W końcu, bo o odejściu reprezentanta Polski z Legii Warszawa mówiło się od czasu jego udanego występu na Euro 2016. Wtedy był na topie i zgłaszały się po niego kluby Bundesligi, Ligue 1 czy Serie A, a teraz, jako piłkarz drugiego planu w Legii, wylądował w broniącym się przed spadkiem z tureckiej ligi Ankaragucu.
Czytaj również -> To dopiero początek kariery Michała Pazdana
ZOBACZ WIDEO Polscy piłkarze w wysokiej formie. Przepiękny gol Milika z rzutu wolnego
9. Rosyjski talent na stacji Bułgarska 17
Sprowadzony przez Lech Poznań z CSKA Moskwa Timur Żamaletdinow to młodzieżowy reprezentant Rosji, trzeci najskuteczniejszy zawodnik w historii Ligi Młodzieżowej UEFA (13 bramek), którego w 2014 roku "Guardian" uznał jednym z najlepiej obiecujących nastolatków świata, porównując jego styl do sposobu gry samego Luisa Suareza.
Zapowiadał się na dużej klasy napastnika, ale jego kariera wyhamowała po wejściu w wiek seniorski. Nigdy nie został podstawowym zawodnikiem Wojskowych, a jesienią był czwartym napastnikiem w hierarchii, więc zdecydował się na zmianę otoczenia.
Na razie Rosjanin jest w zespole Adama Nawałki zmiennikiem, ale jeśli były selekcjoner wykrzesze z niego potencjał, Lech ubije świetny interes. Kolejorz wypożyczył Żamaletdinowa do końca sezonu i zagwarantował sobie prawo do odkupu go za 600 tys. euro.
8. Z Ligi Mistrzów do Legnicy
Nazwisko Sosłana Dżanajewa w Polsce nie mówi wiele, ale nowy bramkarz Miedzi Legnica w ostatnich sezonach był czołowym golkiperem rosyjskiej ekstraklasy - szóstej najsilniejszej ligi w Europie. Grał w niej barwach Spartaka Moskwa, Tereka Grozny, Ałanii Władykaukaz, FK Rostów i Rubina Kazań. Nie dał się pokonać w aż 62 ze 154 meczów, a w sezonie 2015/2016 został wybrany najlepszym bramkarzem ligi.
Nie tak dawno, bo w sezonie 2016/2017, poznał smak Ligi Mistrzów. Zagrał w 6 meczach fazy grupowej z Bayernem Monachium, Atletico Madryt i PSV Eindhoven. W tym samym czasie (09.10.2016) zadebiutował w reprezentacji, a w maju ubiegłego roku Stanisław Czerczesow włączył go do szerokiej kadry Rosji na MŚ 2018, ale ostatecznie w turnieju Dżanajew udziału nie wziął.
31-letni Rosjanin w ostatnich miesiącach zmagał się z urazem pleców, przez który stracił niemal całą rundę jesienną. Na początku lutego rozwiązał kontrakt z Rubinem i do Miedzi dołączył na zasadzie wolnego transferu.
7. Arka nadziei
Wypożyczony z AZ Alkmaar do Arki Gdynia Marko Vejinovicia to wychowanek Ajaksu Amsterdam. W De Toekomst spędził 7 najważniejszych dla rozwoju lat między 8. a 15. rokiem życia. W seniorach zaistniał w AZ Alkmaar i już w debiutanckim sezonie zdobył mistrzostwo Holandii (2009). Potem grał w Heraclesie Almelo, Vitesse Arnhem, dla którego w sezonie 2014/2015 strzelił aż 10 goli. To zaowocowało transferem do Feyenoordu Rotterdam, z którym zdobył kolejne mistrzostwo (2016).
Ma bośniacko-serbskie pochodzenie, ale urodził się i całe życie spędził w Holandii. Był etatowym reprezentantem tego kraju w kategoriach juniorskich, grywał też w "młodzieżówce". W listopadzie 2015 roku Danny Blind powołał go nawet do pierwszej reprezentacji, ale debiutu w kadrze A Vejinović się nie doczekał. Niedługo później stracił miejsce w "11" Feyenoordu. W kolejnym sezonie zagrał tylko w pięciu meczach i zdecydował się na powrót do AZ.
Sezon 2017/2018 zaczął imponująco, bo w pierwszych 6 meczach zanotował 4 asysty, ale potem w spotkaniu doznał poważnego urazu kolana, który wyeliminował go z gry na rok. Nie odzyskał już miejsca w składzie AZ, a wypożyczenie do Arki to dla niego szansa na odbudowanie formy w mniej wymagającej lidze. Warto bacznie obserwować rozgrywającego, który w 198 występach w Eredivisie strzelił 23 gole, a przy 36 asystował.
6. Dla żony wszystko
Kiedy kilka miesięcy temu Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa starały się o pozyskanie Sergiu Hanki, Dinamo Bukareszt żądało za niego 1 mln euro. Teraz rumuński klub sprzedał go Cracovii za 60 tys. euro.
Wszystko przez skandal, do którego doszło w grudniu. W kończącym rundę jesienną meczu z Astrą Giurgiu (1:4) Hanca zdobył dla Dinama honorowego gola. Będącą na trybunach żonę piłkarza ucieszyło trafienie męża, ale jej reakcja nie spodobała się kibicom Dinama. Andrea została zaatakowana, więc jej mąż zażądał zgody na odejście z klubu za symboliczną wręcz opłatę. Więcej o tym TUTAJ. Z uwagi na żonę Hanca odrzucił atrakcyjne finansowo oferty z Bliskiego Wschodu, ponieważ "tam Andrea nie mogłaby przychodzić na stadion".
Krakowianie wykorzystali okazję i pozyskali czołowego skrzydłowego rumuńskiej ligi. Bilans Hanki w rodzimej ekstraklasie to 17 bramek i 22 asysty w 117 meczach. Jego pierwsze występy w Lotto Ekstraklasie pozwalają sądzić, że Cracovia niskim kosztem dokonała znaczącego wzmocnienia. Czterokrotny reprezentant Rumunii już w debiucie strzelił gola, a w dwóch kolejnych meczach też pokazał się z dobrej strony.
5. Obieżyświat z Serbii
Do Jagiellonii Stefan Scepović trafił z węgierskiego MOL Vidi FC. Wiosną pomógł drużynie w wywalczeniu mistrzostwa (6 bramek w 14 meczach), ale jesienią pojawił się na boisku tylko sześć razy (1 gol). Według węgierskich mediów zadecydował o tym konflikt z trenerem, a nie nagły spadek formy.
Polska jest ósmym krajem, do którego zawitał Serb. W przeszłości był zawodnikiem m.in. włoskiej Sampdorii Genua, belgijskich Clubu Brugge i KV Kortrijk, izraelskich Hapoelu Akka i Ashdod SC, serbskiego Partizana Belgrad, szkockiego Celtiku Glasgow, hiszpańskich Getafe czy Sportingu Gijon.
W najwyższej formie był w latach 2011-2014, kiedy dla Hapoelu, Ashod, Partizana i Sportingu strzelił 50 goli w 110 występach. W tym czasie rozegrał też 8 spotkań w reprezentacji. Skoro zdobywał bramki w najwyższych ligach Serbii, Belgii, Izraela, Hiszpanii, Szkocji i Węgier, a w hiszpańskiej Segunda Division strzelał jak na zawołanie (30 goli w 78 meczach), to czemu miałby nie podbić Lotto Ekstraklasy? Na razie jednak czeka na premierowe trafienie w barwach Jagiellonii. W ostatnim meczu z Cracovią nie udało się go zdobyć nawet z rzutu karnego.
4. Rozbiór Wisły. Głównie przez Jagiellonię
Jagiellonia bezlitośnie wykorzystała kryzys Wisły Kraków i w styczniu ściągnęła do siebie aż trzech podstawowych graczy Białej Gwiazdy - takiej migracji wewnątrz Lotto Ekstraklasy nie było od wielu lat.
Jako pierwszy na Podlasie przeniósł się Zoran Arsenić, walkę o którego wicemistrz Polski wygrał z Lechem Poznań i Legią Warszawa. Chorwat dołączył do Jagiellonii na zasadzie wolnego transferu po tym, jak wypowiedział Wiśle kontrakt z powodu zaległości w wypłatach.
Potem śladem Arsenicia, ale już za gotówkę, podążyli Jesus Imaz i Martin Kostal. Najpierw do Jagiellonii miał trafić tylko Kostal, ale ostatecznie Wisła sprzedała białostoczanom ich obu w pakiecie za blisko 3 mln zł. Biała Gwiazda doznała istotnych osłabień, w końcu Imaz i Kostal decydowali jesienią o obliczu drużyny Macieja Stolarczyka, ale zyskała środki na przetrwanie.
Wisła w przerwie zimowej straciła też czterech innych podstawowych zawodników: Jakuba Bartkowskiego (Pogoń Szczecin), Tibora Halilovicia (HNK Rijeka), Dawida Korta (Atromitos Ateny) i Zdenka Ondraska (Dallas FC). Zespół, który jesienią imponował efektowną grą przestał istnieć i trener Stolarczyk w kilka tygodni musiał zbudować drużynę niemal od zera.
3. Zambijska perła z Armenii
Rzadko zdarza się, by sprowadzony do Polski z Armenii piłkarz zapowiadał się na gwiazdę Lotto Ekstraklasy, ale 24-letni Lubambo Musonda ze Śląska Wrocław ma wszystko, by podbić polską ligę. To przebojowy skrzydłowy, który nie boi się pojedynków jeden na jeden i potrafi obsłużyć. Tyle wystarczy do tego, by wyróżniać się na tle innych pomocników.
23-krotny reprezentant Zambii nie potrzebował czasu na aklimatyzację w Polsce. Od pierwszego wiosennego meczu udowadnia, że jego rekomendacje nie były przesadzone, a w poniedziałkowych derbach Dolnego Śląska z Zagłębiem Lubin (2:0) asystował przy bramce Marcina Robaka.
W Armenii występował od 2014 roku, a jego statystyki z tamtejszej ligi robią wrażenie: to 20 goli i 25 asyst w 112 meczach w barwach Ulissesa Erywań i Gandzasara Kapan. Latem minionego roku dał się we znaki Lechowi Poznań, strzelając Kolejorzowi gola w meczu II rundy el. Ligi Europy.
2. Potencjalna gwiazda
Przed laty wychowanek Sportingu Lizbona był uznawany za jeden z większych talentów portugalskiej piłki. 24-letni dziś Iuri Medeiros był etatowym reprezentantem kraju w każdej kategorii wiekowej, a na wypożyczeniach do FC Arouca, Moreirense FC i Boavisty Porto (2014-2017) robił furorę: w 73 występach dla tych klubów strzelił 18 goli, a przy 26 asystował.
Przed sezonem 2017/2018 wrócił do Sportingu, ale nie przebił się do składu i pół roku później przeniósł się do Genoi. We włoskim klubie grał częściej, ale latem stracił miejsce w "11". W bieżącym sezonie wystąpił tylko w 3 meczach, spędzając na boisku łącznie raptem 170 minut. Legia skorzystała na jego kłopotach i wypożyczyła go do końca sezonu.
Czysto teoretycznie Medeiros ma CV piłkarza, który nigdy nie powinien trafić do Lotto Ekstraklasy. Za sprowadzeniem go na Łazienkowską 3 stał Ricardo Sa Pinto, który zna lewonożnego pomocnika z czasów wspólnej pracy w Sportingu. Nie brak opinii, że 24-latek może dać Legii i całej lidze tyle, ile dał jej Vadis Odjidja-Ofoe.
1. Powrót wszech czasów
Powrót Jakub Błaszczykowski do Wisły Kraków przyćmił wszystkie inne wydarzenia przerwy zimowej w Lotto Ekstraklasie. Po pierwsze, zawodnika o takim CV w polskiej lidze jeszcze nie było. "Kuba" to w końcu rekordzista pod względem liczby występów w reprezentacji Polski (105), były kapitan drużyny narodowej, uczestnik Euro 2012 i 2016 oraz MŚ 2018, swego czasu czołowy skrzydłowy Bundesligi i dwukrotny mistrz Niemiec.
Po drugie, Błaszczykowski spełnił złożoną 12 lat temu obietnicę powrotu do Wisły, a słowa dotrzymał w chwili, gdy klub najbardziej tego potrzebował - podczas największego kryzysu w historii. 33-latek nie tylko uwiarygodnił swoją reputacją nowe otwarcie przy Reymonta 22, ale też wspólnie z Tomaszem Jażdżyńskim i Jarosławem Królewskim pożyczył klubowi 4 mln zł na przetrwanie. Bez tego gestu Wisła prawdopodobnie nie przystąpiłaby do rozgrywek.
Czytaj również -> Błaszczykowski wzruszony powrotem na Reymonta 22
Po trzecie, w pierwszym po powrocie występie przy Reymonta 22 zapewnił Wiśle zwycięstwo, a Jakuba Słowika ze Śląska Wrocław pokonał z karnego, który wykonywał patrząc na zaadresowany dla niego transparent: "Miłość większa od milionów, Kuba wreszcie witaj w domu". Ta scena była jak końcowy kadr filmu o tym, jak Błaszczykowski uratował ukochany klub przed upadkiem.
Gdyby nie transfer Krzysztofa Piątka do Milanu, powrót Błaszczykowskiego do Wisły byłby najważniejszym wydarzeniem zimy w polskiej piłce. Żyły nim nie tylko polskie media, ale rozpisywały się o nim też największe europejskie media sportowe, a nawet "New York Times". Więcej o tym TUTAJ.