Cała Polska czeka na ten mecz. Napięcie, jakiego dawno nie było

Materiały prasowe / PGNiG Superliga /  Na zdjęciu: Krzysztof Komarzewski
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Krzysztof Komarzewski

Orlen Arena wkrótce osiągnie temperaturę wrzenia. Wisła Płock ma nadzieję na odebranie mistrzostwa Polski Łomży Vive Kielce po 11 latach. "Święta wojna" budzi najwięcej emocji od dawna.

Dużo napisano i powiedziano o tym starciu, strony nie szczędziły sobie uszczypliwości, a kibiców nawet specjalnie nie trzeba było motywować do kupna biletów. Orlen Arena będzie wypełniona pod sufit, Łomża Vive zabierze ze sobą całkiem sporą grupę sympatyków, co jeszcze doda kolorytu tej rywalizacji.

Chcąc nie chcąc, dzięki medialnej wojence i wymianie uprzejmości z Komisarzem Ligi, "święta wojna" odzyskała swój anturaż. Dla mniej zorientowanych - Łomża Vive wystąpiła z wnioskiem o przełożenie nieoficjalnego ligowego finału z weekendu 15-16 maja (który wypadał pomiędzy dwoma ćwierćfinałami Ligi Mistrzów z Montpellier). Wisła proponowała swoje terminy, które nie leżały z kolei kielczanom. Do akcji wkroczył Komisarz Ligi Piotr Łebek, wydał - w jego opinii - salomonowy wyrok i wyznaczył spotkanie na 24 maja. Oberwało mu się za to od płockich kibiców (Wisła za 4 dni zagra w Final4 Ligi Europejskiej), ale decyzji nie zmienił.

Oczywiście poziom dyskusji w mediach społecznościach czasem nie przystawał do rangi spotkania, za to przynajmniej udało się zbudować napięcie przed walką o złoto. Z tymi emocjami bywało nieraz różnie. W ostatniej dekadzie Łomża Vive Kielce rozsiadła się na tronie i czasem nawet nie dopuszczała Nafciarzy do siebie. To tylko przenośnia, ale jakże trafna - Orlen Wisła Płock wygrała zaledwie cztery spotkania w ostatniej dekadzie, w tym żadnego o poważną stawkę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk-Tekieli wyglądała zjawiskowo. A to był zwykły spacer

Coś drgnęło, odkąd do Płocka trafił Xavier Sabate. Pobyt Hiszpana akurat zgrał się ze zmianą polityki kadrowej na bardziej roztropną. Wisła poszła trochę kieleckim tropem. Przyciągnęła młodych zdolnych, dla których Płock to tylko przystanek w karierze. Najpierw na transfer zapracował Zoltan Szita, teraz swoją pozycję budują Siergiej Kosorotow czy Tin Lucin. Wszystko to przy wsparciu wieloletnich liderów jak Michał Daszek i Przemysław Krajewski oraz doświadczonych obcokrajowców (Dima Żytnikow, Niko Mindegia, Mirsad Terzić). W Płocku przestali żyć z sezonu na sezon i od razu kielczanie doczekali się poważnego konkurenta do tytułu.

Całe nafciarskie środowisko zdaje sobie sprawę, że po raz pierwszy od bodaj dekady udało się zbudować zespół, który może odzyskać upragniony tytuł. Trudno też dziwić się zniecierpliwieniu, w końcu od ostatniego mistrzostwa minęło już 11 lat i w Płocku nikomu do śmiechu w temacie "ulubionego" koloru. Łomża Vive doskonale zdaje sobie sprawę z postępów przeciwnika, stąd nietęgie miny po jesiennym zwycięstwie 27:26. Tym razem temat mistrzostwa nie ucichł po pierwszym bezpośrednim starciu, co było właściwie ligowym standardem.

- Wszyscy wiemy, na jakim poziomie jest Wisła w tym sezonie. Po raz kolejny Nafciarze awansowali do Final4 Ligi Europejskiej, teraz wygrali wysoko z Azotami Puławy, trzecią siłą w Polsce, więc mamy do nich olbrzymi szacunek - ostrzega trener Tałant Dujszebajew, który odkąd pojawił się w mieście nad Silnicą nie wypuścił jeszcze żadnego krajowego trofeum.

Szacunek do przeciwnika to jedno, inną sprawą jest klasa kielczan. Przecież mowa o zespole, który zdmuchnął z boiska Montpellier w Lidze Mistrzów, pokonał największych europejskich tuzów w fazie grupowej i celuje w tytuł najlepszej drużyny Europy. Żeby chociaż zbliżyć się do upragnionego zwycięstwa różnicą dwóch bramek, Wisła potrzebuje wybitnego występu w każdej formacji, począwszy od postawy golkiperów. Akurat Adam Morawski, tak znakomicie radzący sobie w płockiej bramce, w potyczkach z Łomżą Vive często zawodził. Reprezentacyjnemu golkiperowi podwójnie zależy na udanym występie - będzie to dla niego ostatnia szansa na tytuł mistrzowski przed wyjazdem do Bundesligi.

Scenariusze są tak naprawdę proste. Zwycięstwo, remis albo porażka jedną bramką  - status quo, kielczanie ze złotem (mają lepszy ogólny bilans bramkowy). Każda wygrana Wisły powyżej dwóch goli różnicy - euforia, tytuł wędruje do Płocka.

Orlen Wisła Płock - Łomża Vive Kielce / 24.05.2022, godz. 19.15

ZOBACZ:
Teraz albo... nigdy Wisły?
Statystyki bezlitosne dla Wisły

Źródło artykułu: