W ostatnich tygodniach iskrzy na linii Robert Lewandowski - Bayern Monachium, oj iskrzy! Z jednej strony mamy piłkarza, który mimo ważnego kontraktu chce odejść do FC Barcelona. Z drugiej, niemieckich działaczy, którzy nie zamierzają ułatwiać mu życia.
Bawarczycy do tej pory odrzucili wszystkie oficjalne oferty Katalończyków. Mało tego. W niemieckich mediach rozpoczął się festiwal krytycznych artykułów dotyczących polskiego piłkarza. Nagle dowiadujemy się, że człowiek, który osiągnął w Bundeslidze wszystko, który pobił historyczne rekordy, który strzelał bramki z regularnością szwajcarskiego zegarka, tak naprawdę niczym szczególnym się nie zasłużył.
Tak przynajmniej twierdzi Philipp Koester, redaktor naczelny magazynu piłkarskiego "11 Freunde". - Poza golami dla Bayernu, tak naprawdę niewiele zostanie zapamiętane po Lewandowskim - napisał w swoim artykule.
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". W co gra Bayern? Taką strategię obrał mistrz Niemiec ws. Lewandowskiego
Ale to nie wszystko. - Odkąd przeniósł się do Monachium w 2014 roku, nie było momentu, w którym pojawiło się publiczne wrażenie, że Bayern był dla niego czymś więcej niż tylko pracodawcą - dodał.
Koester zarzucił również Lewandowskiemu, że nie identyfikował się z kibicami Bayernu, że nie odnalazł się w klubowej rodzinie, że był jakby obok. O ośmiu mistrzostwach Niemiec, o triumfie w Lidze Mistrzów, o trzykrotnym triumfie w Pucharze Niemiec, o Klubowym Mistrzostwie Świata, o dziesiątkach indywidualnych nagród, o wielu rekordach - niemiecki dziennikarz raczył zapomnieć. I nie wspomniał o nich w swoim artykule.
To nie pierwszy taki artykuł w niemieckich mediach. Stephan Uersfeld w felietonie opublikowanym przez portal sport.de również zarzucił, że "po Lewandowskim zostaną tylko liczby. To cholernie mało" (TUTAJ przeczytasz więcej >>).
Przypomnijmy, że Bayern 12 lipca rozpoczyna przygotowania do nowego sezonu. Czy w Monachium pojawi się Lewandowski?