Trwa czarna passa szczypiornistów FC Porto. Mistrzowie kraju w ciągu zaledwie ośmiu dni przegrali wszystkie trzy spotkania. 10 września po dogrywce ulegli Benfice Lizbona 36:37 w półfinale Superpucharu Portugalii. W czwartek 15.09 od porażki 23:27 z Orlen Wisłą Płock zainaugurowali rozgrywki Ligi Mistrzów. Minęły zaledwie 72 godziny, a Porto po raz trzeci musiało przełknąć gorycz porażki.
Aguas Santas-Milaneza w poprzednim sezonie zajął piąte miejsce, co dało tej drużynie prawo startu w europejskich pucharach. Niebawem stoczy walę o fazę grupową Ligi Europejskiej z rywalem z krajowego podwórka - Belenenses.
Katem FC Porto okazał się jego były gracz, prawoskrzydłowy Miguel Aires Moreira Pinto. W ostatniej sekundzie zdobył z rzutu karnego rozstrzygającą bramkę, dającą sensacyjne zwycięstwo nad mistrzem kraju. 23-letni Pinto był zawodnikiem FC Porto w latach 2017-2020. To jego drugi sezon, gdy występuje w Aguas Santas-Milaneza.
Zwycięska drużyna ma jeszcze jeden powód do radości. To pierwsza od prawie dziewięciu lat wygrana nad FC Porto. Ostatnia miała miejsce 24 września 2013 roku! Wówczas Aguas Santas-Milaneza wygrało w Porto 25:24 w ramach 4. kolejki sezonu 2013/14.
Przed FC Porto dwa domowe spotkania. W najbliższą środę (21.09) w drugiej kolejce Ligi Mistrzów mistrz Portugalii zagra z węgierskim Telekom Veszprem. W przyszłą sobotą (24.09) w krajowych rozgrywkach zmierzą się z drużyną Gaia.
Aguas Santas-Milaneza - FC Porto 28:27 (14:14)
Najwięcej bramek: dla Aguas Santas - Gustavo Oliveira 6, Miguel Pinto 5; dla FC Porto - Jack Thurin 5, Andre Sousa, Ignacio Jimenez, Leonel Fernandes - po 4.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: partnerka Milika błyszczała w Paryżu